Nie ma dziś żadnych wątpliwości, że Armenia to jedno z miejsc, które uznać trzeba za kolebkę winiarstwa.
Nie ma dziś żadnych wątpliwości, że Armenia to jedno z miejsc, które uznać trzeba za kolebkę winiarstwa. Trwają oczywiście spory, gdzie dokładnie znajduje się ta kolebka, bo co jakiś czas pojawiają się nowe odkrycia, ślady i archeologiczne nowinki, wskazujące a to na Gruzję a to na Armenię czy inne sąsiedzkie państwa (Iran). Myślę sobie jednak, że w dawnych czasach, gdy ta historia się kształtowała, nie było bardzo ścisłych granicznych podziałów, tak jak teraz. Powinniśmy po prostu przyjąć, na stan naszej obecnej wiedzy, że miejscem narodzin wina są po prostu rejony południowego Kaukazu.
Winnice Armenii (fot. M. Kapczyński)
Opisywałem już na łamach Vinisfery gruzińskie ślady i odkrycia w tej materii, teraz mam sposobność opowiedzieć kolejną fascynującą historię, tym razem z Armenii. Zaczęła się ona dla mnie w momencie, gdy dojechałem do miejscowości Areni. Musiałem tu przyjechać, bo to tu znajdują się niezwykłe znaleziska archeologiczne, to tutaj znaleziono najstarszą winiarnię na świecie.
Bicie serca
Oto lokalizacja miejsca: wapienne wzgórza w dolinie rzeki Arpa (na lewym jej brzegu) w prowincji Wajoc Dzor, na wschód od winiarskiej miejscowości Areni. Badania w jednej z większych jaskiń rozpoczęły się w 2007 roku, ale w 2011 ogłoszono największe znaleziska. Uzyskano wyniki niezwykłe, odkryto bowiem wiele fascynujących śladów i drogocennych artefaktów sięgających czasów chalkolitu, zwanego epoką miedzi (to okres przejściowy między archeologicznymi epokami kamienia i brązu). Waga odkrycia była niezwykła. Kiedy okazało się jak bardzo są one poważne, zdecydowano się wystąpić o pomoc i wsparcie innych instytutów naukowych. Badania przeprowadzał armeński Instytut Archeologii i Etnografii (NAS RA) pod kierownictwem Borisa Gasparyana, później przyłączył się irlandzki instytut z Cork University (tu współkierownikiem jest Ron Pinhasi), wsparł je także Gregory Areshiana z University of California.
Kompleks jaskiń Areni w dolinie rzeki Arpa (fot. Wikipedia)
Tajemniczą jaskinię nazwano Areni Cave-1 (lokalnie znana jest jako Ptasia Jaskinia). Podczas prac znaleziono tu, np. dobrze zachowany skórzany but. Ten stylowy „mokasyn” liczy sobie 5,5 tysiąca lat i jest w tej chwili najstarszym znaleziskiem tego typu. Są jednak w jaskini Areni odkrycia, które nas interesują najbardziej – znaleziono tu bowiem pestki i skórki winogronowe oraz winoroślowe łozy. Odsłonięto tu także „linię” produkcji wina – naczynia, amfory, prymitywne prasy do wyciskania owoców stopami i gliniane kadzie do których ściekał sok, gdzie go fermentowano i przechowywano. Znaleziono też „kubki” do picia wina. Cały system wskazuje, że było to miejsce, które po prostu służyło pełnej produkcji wina. Chłodne i suche warunki jaskini w sposób naturalny sprzyjać musiały takiemu wytwórstwu, które – jak się wydaje – stosowane było w tym miejscu na większą skalę.
Avag Harutyunyan przy wejściu do jaskini Areni (fot. M. Kapczyński)
Moim przewodnikiem po tym niezwykłym miejscu był Avag Harutyunyan, prezydent stowarzyszenia enologów (odpowiadający także za produkcję wina w Maran Winery, o czym piszę w moim drugim tekście). Będąc konsultantem odpowiadającym przy wykopaliskach za sprawy winiarskie, nie ma problemu z wejściem, dzięki czemu mogłem i ja dokładnie obejrzeć, zamkniętą dla postronnych przybyszów, jaskinię i stanowiska archeologiczne.
Nie zdziwi Was chyba fakt, że przez cały czas wizyty w tej prehistorycznej winiarni serce biło mi mocno.
Winiarnia na cmentarzu
W jaskini na tym etapie badań, da się wyodrębnić trzy główne stanowiska odkrywkowe. Pierwsze, zaraz przy wejściu, gdzie znajduje się „winiarnia”, drugie trochę dalej, za wąskim skalnym przesmykiem, trzecie zupełnie w głębi jaskini. W każdym z tych miejsc znalezione zostały ślady winiarskiej działalności. Jest to jedno z najstarszych i najlepiej udokumentowanych znalezisk tego typu.
Przebadano dzbany i znalezione w nich pozostałości – po testach chemicznych i analizach datowania radiowęglowego – wskazały na 4100 i 4000 r. p.n.e. Mało tego, analizy wnętrz amfor wykazały ślady malwidyny – związku chemicznego z grupy antocyjanów. Występuje on w naturze, jako barwnik roślinny, odpowiada między innymi za czerwony kolor wina. Choć malwidyna uznawana jest za jeden z najlepszych chemicznych wskaźników przy tego typu „winnych” badaniach, to występuje ona również w innych owocach, np. granatach, co może zmylić interpretację. Naukowcy rozwiewają jednak ewentualne wątpliwości – w Areni innym ważnym indykatorem było też wykazanie w znalezionych resztkach obecności kwasu winowego…
Stanowiska archeologiczne przy wejściu do jaskini Areni (fot. M. Kapczyński)
Badania DNA wskazały ponadto, że używaną do wyrobu wina była odmiana areni. Ciekawostkę stanowi fakt, że jest ona uprawiana do dziś. Znajdziecie ją łatwo – wystarczy wyjść z jaskini i pójść do uprawianych niedaleko winnic.
Rozmiar jaskiniowego przedsięwzięcia winiarskiego wskazuje na to, że winorośl była w tym czasie udomowiona i w prymitywny sposób uprawiano ją na większą skalę. Odkrywano już archeologiczne miejsca wskazujące na produkcję wina, potwierdzone również badaniami chemicznymi (datowały one produkcję na ponad 7 tys. lat temu). Znajdowały sie one w północnym Iranie czy Gruzji, ale nigdy nie była to „winiarnia”, w dodatku tak kompletna.
Wiele wskazuje też na to, że w jaskini Areni kultura picia wina mocno związana była z obrzędami pogrzebowymi. Oprócz winiarskiego sprzętu znaleziono bowiem w tym miejscu około dwudziestu grobów (np. dziecko pochowane w małej kadzi), szczątki ludzkie, kości i czaszki należące do ludzi w wieku 9-16 lat (co ciekawe jedna z czaszek zawierała całkiem dobrze zachowane szczątki mózgu – jest to najstarsze tego typu znalezisko na obszarze Starego Świata), wokół i wewnątrz grobów znaleziono też naczynia do picia wina… Można więc zakładać, że produkcja, konsumpcja wina i obrzędy funeralne były ze sobą ściśle powiązane.
Stylowy „mokasyn” liczący 5,5 tysiąca lat… (fot. domena publiczna)
Większość odkryć w jaskini Areni pozostaje póki co nienaruszona, na odkrytej warstwie ziemi. Badacze mają jednak spory dylemat, istnieje bowiem prawdopodobieństwo, że pod tą odkrytą warstwą mogą znajdować się kolejne – starsze – stanowiska. Sięgnięcie w głąb oznaczałoby jednak automatycznie naruszenie integralności i „zepsucie” aktualnej, oryginalnej odkrywki. Dlatego naukowcy ciągle się wahają. Czy pokusa okaże się wystarczająco silna? Czy uczeni znajdą jeszcze jakieś inne rozwiązanie – zobaczymy. Badania trwają.
W Nairi
W Armenii, podobnie jak w Gruzji, produkowało się wino w glinianych kadziach zakopanych w ziemi (zwanych karasi). Dziś jest to już bardzo rzadkie. Wina z tych miejsc wspominane są w pismach greckiego historyka Herodota (ok. 484-426 p.n.e.) oraz greckiego geografa i podróżnika Strabona (63 p.n.e. – 24 n.e.). Znamy relację z 401-400 r.p.n.e., kiedy to armia grecka, po przegranej bitwie pod Kunaksą, w pobliżu Babilonu, wracała do Grecji. Pod wodzą Ksenofonta odbywał się słynny odwrót – „marsz dziesięciu tysięcy”. Wojska szły wtedy w kierunku Morza Czarnego przez krainę Nairi (starożytna nazwa Armenii). Tamtejsi mieszkańcy witali przybyszów piwem i winem zrobionych w „karasach”.
Starożytne karasy (fot. Zorah Wines)
Wykopy archeologiczne w twierdzy Karmir Blur (Tejszebaini) – jednej z najstarszych antycznych osad w Armenii – wykazały obecność ponad 400. karasów, które mogły pomieścić w sumie 37 tysięcy litrów. Innym ważnym miejscem jest Erebuni, znajdujące się na wzgórzu Arin Berd, miasto-twierdza. Znajdowało się ono wtedy w starożytnym państwie Urartu (dziś leży w granicach Erewania). Wybudowano je około 2800 lat temu. Bywali tu królowie urartyjscy, znajdowała się świątynia Susi, miejsce jest źródłem wielu cennych, historycznych odkryć. Również winiarskich. Wiemy, np. że obywatele Urartu zajmowali się uprawą winorośli i produkcją wina. Podczas badań archeologicznych odkryto dziesięć spichlerzy z wkopanymi w ziemię karasami. Największy magazyn mógł pomieścić około stu zakopanych kadzi. W sumie doliczono się ich około dwustu.
Smak areni
Jeśli chodzi o czasy antyczne Armenia ma jeszcze jeden atut – stare odmiany winorośli, jedną z nich jest areni, drugą voskehat. Były uprawiane one już przez starożytny, zamieszkujący te ziemie lud Urartian. Są dowody na to, że król Urartu, Rusa II (który rządził między 680 a 639 r.p.n.e.) zaordynował założenie niedaleko twierdzy specjalnych upraw – voskehat (czyli inaczej „złotogrony”, voski to „złoty”, hat -„grona”), garan dmak („jagnięcy ogon”) i nazeli (kishmish). Wszystko po to, by produkować półsłodkie wino dla odwiedzających zamek gości. Armeńskie odmiany były też wspominane w manuskryptach greckich uczonych – Ksenofonta (430- 354 p.n.e) czy Dioscurydesa (40-90 r.n.e.). Szacuje się, że na terenach Armenii odkryto w sumie około 600. lokalnych odmian.
Odmiana areni (fot. M. Kapczyński)
Najbardziej popularną a jednocześnie bardzo starą odmianą białą jest wspomniany voskehat. Powstają z niego wina wytrawne oraz słodkie, wzmacniane. Tradycyjnie odmianę nazywano khardji, kharji, później otrzymała ona nazwę wioski Voskehat. Inne synonimy: hardzi, kanacicheni, katviacik, pishik gezi, pscigi, voskeate, xardji. Prawdopodobnie odmiana ta pochodzi z regionu Ashtarak w zachodniej Armenii – i chyba tu pokazuje najbardziej typowe dla siebie fizjologiczne cechy. Jest to odmiana plenna, posiadająca zdolności koncentrowania sporych ilości cukru. Wrażliwa na pleśnie i choroby grzybowe, np. mączniaka rzekomego. Czasami używana jest do produkcji win musujących, jednak jakość ich pozostawia wiele do życzenia. W północnych częściach Azerbejdżanu, gdzie znana jest jako kharji, produkuje się z niej wina w stylu nawiązujące sherry czy madery.
Na naszą uwagę na pewno zasługuje też odmiana Areni, bodaj najważniejsza odmiana czerwona w Armenii. Synonimy: areni noir, areny, malai sev, malayi, sev areni, irza sev. Przypuszcza się że pochodzi z terenów wokół wioski o tej samej nazwie (wspomnianej już na początku tego tekstu). Jest tu rozpowszechniona – w ważnej dla produkcji wina, położonej w bardziej południowej części kraju, prowincji Wajoc Dzor.
Winnice w prowincji Wajoc Dzor (fot. M. Kapczyński)
Areni, po skrzyżowaniu z saperavi, pozwoliło wyhodować czerwoną odmianę tigrani, uprawianą w Armenii i używaną zazwyczaj do produkcji win słodkich. Areni ma cienką skórkę, średnią tendencje do rozrastania i dojrzewa raczej późno. Dysponuje całkiem dobrą odpornością na zimowe przymrozki. Powstają z niej wina wytrawne, czasem półwytrawne, różowe, rzadziej słodkie. Wina mogą urzekać lekkością, zwiewnością, lekką korzennością i pieprznym tłem. Dobrze wykonane wina naprawdę są warte uwagi. Do moich ulubionych należy Areni of Malishka 2007 z winiarni Maran.
Czasy współczesne
Na koloryt Armenii składa się bogaty miks historyczny i kulturowy. Dziś ten górzysty kraj, rozpięty między Europą a Azją, w Kaukazie Południowym, sąsiaduje z Rosją i Gruzją na północy, Iranem na południu, Turcją na zachodzie i Azerbejdżanem na południu. Jedną z najdawniejszych historii winiarskich stanowi biblijna opowieść o Noem, którego arka po potopie osiadła na górze Ararat (która historycznie rzecz ujmując należała kiedyś do Armenii, dziś leży po stronie tureckiej). Noe po opuszczeniu arki, zszedł z góry i rozpoczynając nowe życie zasadził pierwsze winnice. Dolina Araratu długo zwana była krainą wina.
W Armenii klimat jest suchy i kontynentalny, z niedużą ilością opadów. Na południu jest bardziej sucho, pustynnie, więcej zieleni znajduje się w północnej części kraju. Winnice rosną na wysokości między 500-1500 m.n.p.m.
Widok na Ararat (fot. Zorah Wines)
Oprócz wina w Armenii intensywnie rozwijała się kultura winiaków, brandy. Po II wojnie światowej, do 1985 roku, produkcja wina w Armenii wzrosła dziewięć razy, ale brandy – aż siedemnaście razy. Armenia produkowała wtedy 25% winnych destylatów w całym Związku Radzieckim. Niemal 3/4 produkcji „koniaków” eksportowano, głównie do Rosji, a ten „mocny” eksport stanowił jeden z najważniejszych elementów w dochodach państwa. Za czasów Związku Radzieckiego armeńskie wina miały się więc stosunkowo dobrze – Sowiety i bratnie kraje kupowały je chętnie i ułatwiały zbyt. Produkowano jednak dużo i bez zbytniej troski o jakość. Coraz większą sławę zdobywały „koniaki”, które chwalono za znakomitą jakość i styl. Produkuje się je z powodzeniem do dzisiaj.
Po rozpadzie Związku Radzieckiego Armenia poszukiwała i dalej poszukuje swojej drogi. Sporo pozostaje tu dziś do zmiany, progres da się zauważyć, ale z niszy winiarskiej wychodzi ten kraj pomału. Jednymi z najciekawszych producentów wina jest Zorah, Getnantoun, Maran i paru innych. Ciągle istnieje sporo dużych winiarskich kombinatów.
W Polsce importerem ormiańskich win jest prowadzona przez Pavla Portoyana firma „Wina Armenii” oraz – importująca także ormiańskie piwa, soki i brandy – firma Mane Union Trading.
© Tekst i zdjęcia: Mariusz Kapczyński
Korzystałem, m. in. z:
opracowania dr Armena Mehrabyana, The history of viticulture and biotechnology in ancient Armenia,
ksiażki Patricka E. McGoverna, Ancient Wine: The Search for the Origins of Viniculture
O producentach brandy, wina w Armenii możesz przeczytać tutaj.
Zdjęcia z Armenii możesz obejrzeć tutaj i tutaj.
Zapisz