Vinisfera

Dolej jeszcze

Raz do roku felieton musi być grecki. Taki jest niewzruszony, oby jak najdłużej, porządek mojego życiopisania. Więc co rok we wrześniu jakby o tym samym, o prostocie i radości picia wina o zachodzie słońca, czy to z kieliszków, czy to ze szklanek, po południowej kąpieli w szmaragdowych falach. Choć w tym wrześniu pomyślałem, że jest mała różnica. Różnica w intensywności doznania. Szedłem pod wieczór wzdłuż rzędu tawern, skręcałem w uliczkę, przemykałem obok barów i kawiarni, wracałem na promenadę, zachodziłem na nadbrzeże, gdzie wabiły światełkami kolejne tawerny i widziałem wciąż ten sam obrazek: setki szklaneczek i kieliszków z winem (jest ich w greckich knajpach, tych ciut ambitniejszych, coraz więcej) i pochylonych ludzi w ożywionej rozmowie bądź w zadumie nad barwami morza w świetle odchodzącego słońca. I poczułem mocno jak chyba nigdy, że wino w tym miejscu i w tych okolicznościach jest nie tyle możliwością, co koniecznością. Taką samą koniecznością co wschód i zachód słońca, dzień i noc, prąd rzeki. Przez dłuższą chwilę nie mogłem sobie wyobrazić, że mogłoby być inaczej. I że mogłoby być lepiej. I pomyślałem – a zawsze tego unikam – o tak zwanym lobby higienistycznym, które od pewnego czasu dodało gazu (żeby innym go odjąć), głosząc wszem i wobec, że nie tylko nadmierne spożywanie alkoholu w tym wina, jest mordercze dla zdrowia. Mordercze jest także bardzo umiarkowane jego spożywanie i równie morderczy jest nawet jeden jego łyk. Czekam na wieść, że mordercze jest również jedno powąchanie korka, a trzykrotne powąchanie to już po prostu pewny zgon.

W jednej z greckich tawern... (fot. M. Kapczyński)

Więc przyszła do łepetyny myśl następna: nawet gdyby rzeczone lobby miało tysiąc procent racji, nigdy nie pokona konieczności. Wytoczy wszystkie armaty, wyciągi, tabele, statystyki i nie da rady. Bo nigdy nie pokona słońca o zmierzchu, różu na niebie, mieniących się wód, ciepła na twarzy i ciepła przy stoliku. Lobby powie: można przecież sobie siedzieć, podjadać tzatiki i souvlaki (choć lepiej unikać białka zwierzęcego i roślinnego) i gapić się nieskończenie na mieniące się wody lub rozmawiać o wyższości muszynianki nad burgundem albo nad białym winem z Santorini. Można. Można też oglądać „Słoneczniki” Van Gogha bez słoneczników. Albo mieć mu za złe jego malarstwo, bo popełnił samobójstwo – jak popełnia je, tyle że rozłożone w czasie każdy, kto napije się łyka wina.
Na Lefkadzie nie dość, że piłem o zmierzchu, to jeszcze zachichotałem. Najpierw zachichotałem, a później przyszła myśl (jak widzicie, strasznie dużo ostatnio myślę), że niepotrzebnie się śmiałem, że przyczyna śmiechu jest de facto prawdą tego felietonu. Piłem mianowicie – jak większość miejscowych i odwiedzających wyspę – białe wino z lokalnej odmiany Vardea. Miejsce pochodzenia: Lefki Hills. 2023. Parę groszy, proste do pairingu z zachodem słońca. Na kontretykiecie obok krótkiego standardowego opisu wina, aromatów itd. jeszcze takie zdanie: „Enjoy it at 10-12 C talking about life and love realized”. Czy to nie cudne?
Trudna rada, trzeba było gadać. A że obok siedziała Leonia z już napełnionym kieliszkiem, skierowaliśmy rozmowę na temat podany przez producenta:
L: W życiu bywa różnie.
M: Ale fajne ono jest.
L: Nawet gdy nie jest bajką.
M: Dzisiaj dobrze o nim myślę.
L: Raz na górze raz na dole. Jak to w życiu. Dziś na górze
M: Dziś się spełnia. Dobrze o nim myślę
L: Powtarzasz się.
M: Trzeba powtarzać. Dolać?
L: W życiu. Już tyle wypiłam.
M: Jednak doleję; życie nas nie rozpieszcza, trzeba skorzystać.
L: Prawda to. Life is life.
M: Kiedy tak tu siedzimy, myślę też o miłości. Bo fajna ona jest.
L: Jeśli spełniona.
M: O takiej mówię.
L: Dolej jeszcze.
M: Miłość ci wszystko wybaczy.
L: Tak, kocham wino. Dolać ci?
M: Tak. Prawdziwa miłość nie zna granic.
L: Love is love.
M: Otwieram drugą butelkę. Co tam jest napisane?
L: To samo. Rozmawiać. O życiu i o spełnionej miłości. Ty zaczynasz.
M: Wino jest moją miłością. A ty jesteś moim życiem. Co ty na to?
L: Dolej jeszcze. Miłość wiele wymaga. Takie życie.

Marek Bieńczyk

 

Marek Bieńczyk

- pisze o winach od 20 lat. Wydał dwa tomy "Kronik wina"; wraz z Wojciechem Bońkowskim stworzył pierwszy polski przewodnik winiarski "Wina Europy". Prozaik, tłumacz, historyk literatury. W roku 2012 otrzymał Nagrodę Literacką Nike.

Vinisfera
Przewiń do góry

Jeżeli chcesz skorzystać z naszej strony musisz mieć powyżej 18 lat.

Czy jesteś osobą pełnoletnią ?

 

ABY WEJŚĆ NA STORNĘ

MUSISZ MIEĆUKOŃCZONE

18 LAT