Vinisfera

Nowości i zaszłości

Ledwom w zeszłym miesiącu pisał o winach-naparach, a tu już, jak widzę, zaczyna funkcjonować we francuszczyźnie winiarskiej całkiem nowy termin: rouger. Rouger to wino czerwone, ale leciutkie, stąd jego nazwa, czyli sklejka dwóch słów: rouge i léger, czerwony i lekki. Czyli wino już nie różowe, lecz na tyle w barwie i dotyku przejrzyste, że zasługujące na oddzielenie od „prawdziwych” czerwonych i wpakowanie w oddzielną, podgatunkową szufladkę. Tym bardziej, że niekoniecznie chodzi tu o wina czerwone bardzo lekko macerowane, także już o wina – na południu Francji – które powstają z wymieszania gron czerwonych z białymi. Ustawodawstwo francuskie zabrania takich małżeństw w przypadku spokojnych win różowych; tutaj póki co hulaj dusza, każdy może robić swoje rouger jak chce, najczęściej poza apelacją.
Tyle dopisku do ostatniego felietonu, przemieszczam się teraz do Bordeaux. O którym wiele razy już tu pisałem, z reguły w kontekście tzw. bordeaux bashing, czyli bicia win bordoskich po głowie, czyli powszechnej odmowy ich picia. No ale może już czas nad Żyrondę wracać. No ale może już trzeba pomyśleć, że niedługo będzie już warto wracać. Odgrzebywać przeszłą miłość.
Nowości, jak się okazuje, jest sporo. Zacznę od tych gorszych. Czyli od klasyfikacji. Czyli od cyrku na kółkach w kolejnej odsłonie. Choć może przesadzam, są i plusy. Tym razem chodzi o apelację Graves, która tego szczęścia była dotąd pozbawiona. Zamiast niej wymyślono, że powstanie kategoria „Ambassadeurs de Graves”. Tytuł ten będą otrzymywały wina z najnowszych roczników; co roku zabawa zaczynać się będzie od nowa; nie muszę dodawać, że parę co bardziej znanych posiadłości z niej zrezygnowało. Pierwsza selekcja objęła trzy wina białe z roku 2020 i dziesięć win czerwonych z rocznika 2019. Ciekawe są kryteria: do tytułu ambasadora mogą kandydować tylko posiadłości eko, w trakcie przechodzenia na uprawę ekologiczą lub chociaż posiadające certyfikat HVE3 (pisałem o nim kiedyś, poszukajcie w koszu). I tylko te posiadłości, które mają stempelek od państwowego urzędu turystycznego pod nazwą Vignobles&Découvertes. To znaczy takie, które uruchomiły u siebie infrastrukturę do przyjmowania turystów. Czapeczki, szaliczki, kubeczki, czasem pogadanki. I po trzecie, odpowiednia jakość win. Oczywiście. Tyle że ma to być jakość, która odzwierciedla gusta konsumenckie. W związku z tym instytut Techni’Sens, specjalizujący się w analizach zmysłowych preferencji, wybrał stu przyzwoicie zorientowanych w winie konsumentów i zaprosił do degustacji.

Fot.: Timur Saglambilek / Pexels

Tak to wygląda. Poza pierwszym, jak najbardziej chwalebnym kryterium, pozostałe warunki i okoliczności nieco śmieszą. Ale też mówią o możliwej ewolucji systemu ocen. We wrześniu tego roku otrzymamy (poszukajcie w koszu, co o niej pisałem) nową klasyfikację win z Saint-Emilion. Przypomnę, że niemało posiadłości, w tym trzy najważniejsze: Cheval Blanc, Ausone i Angélus, zrezygnowały z zabawy. Co nie tylko upośledza nową klasyfikację, ale też wskazuje, że wkrótce nie będzie miała ona większego sensu. Winiarze z Graves też to chyba wiedzą. Stąd zwrot konsumencki. Niby demokratyczny, okey. Tak jak demokratyczny jest tripadvisor. Tyle że i tak wedle tripadvisora najlepszą knajpą w każdym mieście jest lodziarnia. No bo fajnie i słodko. Dajmy jednak Graves szansę i zajmijmy się innymi nowościami.
Raz jeszcze eko i radosne fanfary. W tej chwili już 13% posiadłości w Bordeaux, w tym coraz więcej grand cru classé, jest prowadzona organicznie lub biodynamicznie. Z roku na rok ich przybywa, choć zdawało się, że cały region stawiał opór – także ze względu na warunki klimatyczne – takiemu winiarstwu i że przykład trudnych zmagań z przyrodą pierwszego organicznego grand cru classé – Château Pontet-Canet – na długo odstraszy pozostałych sklasyfikowanych. Kolejne fanfary podejmujące tę samą melodię: pierwsze wino bez siarki powstałe w posiadłości grand cru classé, Haut-Bages Libéral, tyle że jeszcze nie jako wino pierwsze, sztandarowe. I dalej fanfary na podobną nutę: silny rozwój agroleśnictwa; drzewa sadzi się już nie tylko wokół winnic, lecz i na ich terenie; daje to ciekawe rezultaty. Trudno również nie zadąć radośnie na wieść o coraz większym użyciu amfor, jaj betonowych (albo i z innych materiałów), a także stalowych zbiorników w kształcie odwróconego stożka, aby wino usubtelnić i mniej obciążyć materią. Czy to przyniesie nowe, wielkie bordeaux? Trudno sobie wyobrazić Lafita z amfory, który przerasta Lafita z nowej beczki; ale już zaczynam. Nie martwi mnie też próba burgundzkiej winifikacji jak w Ch. Les Carmes Haut-Brion, gdzie grona cabernet franc w całości, bez odszypułkowania trafiają do kadzi. No i cieszy dalsze „topienie wuja w stawie” (to z kabaretu Starszych Panów), czyli pozbywanie się Michela Rolanda i jego teamu, i powoływanie nowych doradców jak Thomas Duclos, nowa gwiazda latającego doradztwa. Zastąpił niedawno wuja w słynnym prawobrzeżnym Ch. Troplong-Mondot, po tym, jak wino zaczęło osiągać blisko 16% alkoholu i snuło się po podniebieniu niczym ślimak po laudanum. Utopiwszy wuja, kilka posiadłości robi teraz lepsze wina. Na przykład Ch. Kirwan w Margaux, gdzie wuj zniknął około roku 2015. Ostatnie wina Kirwan – chociaż terroir nie jest tu nadzwyczajny – są bardzo dobre.
Skoro o zaszłościach mowa, przypomniało mi się, że mam pewną trzydziestoparoletnią butelkę bordeaux. W ramach wakacyjnej akcji „poznaj kronikarza swego”, chętnie się z nią podzielę z osobą, która odgadnie, ile zębów zjadłem na – raz lepszym, raz kiepskim – pisaniu o bordeaux i ile mi jeszcze w szczęce zostało. Dla ułatwienia dodam, że niewiele. Ale więcej niż ksywa znanego polityka.

Marek Bieńczyk

- pisze o winach od 20 lat. Wydał dwa tomy "Kronik wina"; wraz z Wojciechem Bońkowskim stworzył pierwszy polski przewodnik winiarski "Wina Europy". Prozaik, tłumacz, historyk literatury. W roku 2012 otrzymał Nagrodę Literacką Nike.

Vinisfera
Przewiń do góry

Jeżeli chcesz skorzystać z naszej strony musisz mieć powyżej 18 lat.

Czy jesteś osobą pełnoletnią ?

 

ABY WEJŚĆ NA STORNĘ

MUSISZ MIEĆUKOŃCZONE

18 LAT