Jak donosi Gazeta Wyborcza benedyktyni z Lubinia uruchamiają produkcję „Benedyktynki” – likieru ziołowego o działaniu leczniczym opartego na szesnastowiecznej tradycji. Benedyktynka powstaje z 21. ziół i korzeni
Jak donosi Gazeta Wyborcza benedyktyni z Lubinia uruchamiają produkcję „Benedyktynki” – likieru ziołowego o działaniu leczniczym opartego na szesnastowiecznej tradycji.
Benedyktynka powstaje z 21 ziół i korzeni .
– Ten likier nawet cukrzykom nie zaszkodzi – twierdzi ojciec Patryk z klasztoru Benedyktynów w Lubiniu koło Kościana, gdzie rozpoczęła się produkcja Benedyktynki. Lubiński trunek może stać się konkurentem sławnego Benedictine, wynalezionego we francuskim klasztorze Fecamp przez XVI-wiecznego zakonnika Don Bernardo Vincelliego i produkowanego do dziś. Na pomysł produkcji likieru w Lubiniu wpadł ojciec Patryk, mieszkający w klasztorze od 17 lat. Kiedyś zajmował się szkółką roślin ozdobnych, od dwóch lat całkowicie poświęcił się załatwianiu formalności potrzebnych do produkcji nalewki. Zioła mnisi kupują w hurtowni ziół w Gostyniu i przywożą do klasztoru w płóciennych workach. Wyprodukowanie jednej partii Benedyktynki trwa dwa tygodnie, potem trunek musi jeszcze leżakować. Mnisi chcą ją sprzedawać wysyłkowo a także za pośrednictwem poznańskiej sieci marketów Piotr i Paweł. Pierwsza partia trafi do sklepów jeszcze w czerwcu.
Likier będzie sprzedawany w dwóch wersjach: łagodniejszej – z zawartością 30% alkoholu i bardziej ekskluzywnej – 40 procentowej. Butelka jest stylizowana i wykonana z ciemnooliwkowego szkła. Widnieje na niej krzyż, taki sam, jak wyryty na jednym z kamieni, który mnisi znaleźli kilka lat temu przy klasztorze. Etykietę nalewki na 21 ziołach opracował Tomasz Wendland, poznański artysta multimedialny, szef Centrum Sztuki Współczesnej Inner Spaces.
źródło: Gazeta Wyborcza
zdjęcie: http://lubin.benedyktyni.pl/