Vinisfera

Za dziesięć minut trzynasta (I)

Czytaliście Ustawę o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi? Ja przeczytałem i jestem pod wrażeniem: lektura ta wywołała wiele refleksji i wspomnień, a także przypomniała sporo lektur, piosenek i filmów. Nie będę sknerusem i się z wami podzielę.

Narodziny ustawy owiane są legendą. Powstała w roku 1982 – szeptano, że na specjalne zamówienie (czy wręcz pod dyktando) generała Wojciecha Jaruzelskiego – zaprzysięgłego wroga alkoholu. Szeptano również, że wroga dopiero od chwili, kiedy to, będąc z roboczą wizytą w ZSRR ostro popił z jakimś towarzyszem radzieckim: alkohol był trefnym bimbrem i Jaruzelski od niego częściowo oślepł, w związku z czym zaczął nosić słynne ciemne okulary. Oficjalna wersja głosi jednak, że chronił oczy uszkodzone przez ślepotę śnieżną, której nabawił się podczas zsyłki jego rodziny w czerwcu 1941 r. na Sybir. Sama ustawa też nie jest pionierska – ma aż cztery poprzedniczki (1920, 1931, 1956, 1959). Jak zauważa portal browarparagraf.com – ta przedostatnia obniżyła minimalny wiek pozwalający na zakup alkoholu o mocy powyżej 4,5% z 21 lat do lat 18 – Polaków uznano więc za dojrzalszych niż wcześniej.
Ustawa z 1982 r. była nowelizowana 70 razy (!), jej objętość wzrosła ponad dziesięciokrotnie – z 6 do 64 stron (dodano czy rozbudowano głównie wątki dotyczące pozwoleń i koncesji na sprzedaż alkoholu oraz profilaktyki antyalkoholowej), ale jej preambuła pozostała niezmienna: „Uznając życie obywateli w trzeźwości za niezbędny warunek moralnego i materialnego dobra Narodu, stanowi się, co następuje”. Czyli: im mniej będziemy pić, tym bogatsi (wewnętrznie i zewnętrznie) będziemy. Taka jest, moi drodzy, koncepcja.

Akademia zorganizowana przez Polskie Towarzystwo Walki z Alkoholizmem „Trzeźwość” w sali Towarzystwa Higienicznego w Warszawie w roku 1939 (arch. NAC)

Hura! Pan edukator przyjechał!

Art. 5 [1982, 2023] *
Minister Oświaty i Wychowania uwzględnia problem trzeźwości i abstynencji wśród celów wychowania oraz zapewnia w programach nauczania wiedzę o szkodliwości alkoholizmu dla jednostki oraz w życiu rodzinnym i społecznym.

Tak było! Za mojej wczesnej młodości szkoły podstawowe ochoczo korzystały z usług rozmaitych edukatorów. Przybywali z zewnątrz i z reguły zajmowali nam pierwszą poniedziałkową godzinę lekcyjną. Cieszyliśmy się, bo wszystko było lepsze od notorycznego czytania podręcznika savoir-vivre’u Jana Kamyczka albo rozwlekłych gadek o ruchu drogowym.
Szczególnie dobrze zapamiętałem jednego pana, który nauczał antyalkoholowo i antytytoniowo zarazem. Stosował metodę drastyczno-obrazową. Zaczął od szczegółowego opisu operacji raka płuc: że pacjenta wiesza się jak świnię i przerzyna jego klatę piłą tarczową, a następnie rozdziera ją hakami. Potem opowiedział, że ktoś po pijaku wjechał w drzewo i opisał brawurowy rajd karetki pogotowia („pruli na sygnale setką!”), która pędziła, żeby tego ktosia uratować – a jednak się nie udało. Wszelkie okropności i pościgi (np. w wykonaniu Pana Samochodzika) jarały mnie wtedy niemożebnie, więc wkręciłem się w te opowieści. Na koniec pan powiedział: „Dobrze, że nie jesteście taką młodzieżą, jak w pewnej innej szkole”. I zwierzył nam się, że pewien uczeń, na oko trzynastoletni, na dictum, iż wódka jest zła, podniósł rękę i odparł: „Ja się z panem zupełnie zgadzam. Wódka jest zła. Ale spirytusik majony domowym soczkiem wiśniowym – to jest to! Cymes!”.

Pochód z nieco niewyraźnym transparentem z napisem "Trzeźwość" (arch. NAC)

Wysoki procent sztuki

Art. 7 [1982, 2023]
Ministrowie: Kultury i Sztuki oraz Nauki, Szkolnictwa Wyższego i Techniki, Przewodniczący Komitetu do Spraw Radia i Telewizji, „Polskie Radio i Telewizja” […] podejmują odpowiednie działania w zakresie rozwijania i popierania różnorodnych form działalności informacyjnej, kulturalnej i naukowej, mających na celu uświadamianie o szkodliwości nadużywania alkoholu dla jednostki oraz życia rodzinnego i społecznego, krzewienia trzeźwości i abstynencji oraz wykorzeniania szkodliwych zwyczajów i sposobów picia alkoholu.

Mam w swoich zbiorach rzecz bezcenną: Katalog filmów przeciwalkoholowych Henryka Czechowskiego (Warszawa 1988). Na 27 stronach autor opisuje 87 (!) krótkometrażowych propagandowych produkcji z l. 70. i 80. – i animowanych, i aktorskich, i dokumentów, i fabuł.
Z tych pierwszych szczególnie ujął mnie opis Coctailu Ireneusza Czesnego (nie mylić z amerykańskim kinowym hitem z Tomem Cruise’em): „Ekskluzywna wizyta w coctail-barze w miarę upływu czasu i ilości wypitego alkoholu przeradza się w orgię, a zachowanie uczestników stopniowo zaczyna przypominać maniery ludzi prymitywnych”. Obrazu niestety nie widziałem, więc nie wiem, czy owa „orgia” to rzeczywiście coś w stylu niecenzurowanego hentai, ale to tylko dopinguje mnie do dalszego poszukiwania dzieła po internetach i narodowych archiwach. Wśród dokumentów króluje Korkociąg Marka Piwowskiego (1971), w którym reżyser zestawia przemówienie z gali rosnącego w siłę przemysłu spirytusowego z wypowiedziami ludzi, którym nadmierne picie w różnoraki sposób zaszkodziło na głowę. Jest tam np. deliryczny pan (zadziwiająco podobny do młodego Marka Kondrata), który opisuje swoje spotkanie z widmowymi handlarzami zwierząt:
– No więc oni chodzili po mieszkaniach, pukali, że mają do sprzedania ptactwo.
Psychiatra: – Jakie ptactwo?
– Kanarki, papużki. Dwóch mulatów i dwóch chłopczyków, takich małych – odpowiada deliryk. A w końcu informuje, że ostatecznie nabył trzy węże, a słoik mrówek dostał od domokrążców gratis.

Kadr z filmu Marka Piwowskiego "Korkociąg" (źródło: YouTube)

Moja droga wódko…

Art. 10. 1. [1982]
Struktura cen napojów alkoholowych powinna wpływać na ograniczanie spożycia tych napojów, a w szczególności napojów zawierających powyżej 18% alkoholu.

Czy rzeczywiście wódka w PRL-u była droga? Tak. Władza ochoczo realizowała wytyczne Ustawy. Temat był tak ważki, że zajmowała się nim nawet główna tuba propagandowa, czyli wieczorny „Dziennik Telewizyjny” w TVP1. 9 września 1986 r. obszernie informował on o podwyżkach cen, ilustrując to infografiką w postaci tabeli. Cena Wódki Czystej z 660 zł/0,5 l wzrastała do 780 zł, Mazowieckiej Żytniej z 735 zł do 850 zł, a Wyborowej z 825 zł na 960 zł. Cały materiał (od 1:40) tutaj. W tym samym czasie w Peweksach sprzedawano eksportowe wersje tejże Mazowieckiej (bodajże za 85 centów) i Żytniej „z Kłoskiem” – za równego dolara. Wersje te były lepsze, ale i droższe. Dolar na czarnym rynku miał wartość dniówki robotnika, czyli – po przeliczeniu wg danych GUS-u nt. przeciętnego wynagrodzenia (24 095 zł/mies.) – 1147 zł.
W rzeczonym „Dzienniku Telewizyjnym” prezenter Janusz Jóźwiak srogim głosem podkreślił, że to już druga podwyżka cen w tym roku – „[ta] z marca nie zahamowała bowiem wzrostu spożycia”. Czyli – jak rozumowała ówczesna władza – stworzyliśmy beznadziejne państwo, w którym trzeba chlać, żeby jakoś to wszystko znieść, w związku z czym za chlanie was ukarzemy, a pieniądze, które nam dacie, zasilą budżet owego beznadziejnego państwa, żeby wszystko mogło się dalej kręcić. No i jeszcze dobijemy was drożyzną: jeśli podzielimy owe 24 095 zł na półlitrówki Wyborowej, to wyjdzie nam, że w 1986 r. można było ich kupić za przeciętną miesięczną pensję zaledwie 25; dziś jest to 192 butelki. Nie wiem jak wy, ale ja tam za PRL-em nie tęsknię.

Plakat propagandowy (arch. NAC)

Wywieszki i śmieszki

Art. 13. 2. [1982, 2023]
W miejscach sprzedaży napojów alkoholowych powinna być uwidoczniona informacja o szkodliwości spożywania alkoholu.

„Alkohol szkodzi zdrowiu”. Tabliczka ta była obiektem kpin przez wiele lat i nadal tak jest, chociaż dzisiejsza nauka nie pozostawia co do tego najmniejszych wątpliwości – poza korzystnym wpływem małych dawek na układ krwionośny (zob. ciekawą pracę prof. Władysława Sinkiewicza Wino jest dobre dla serca), generalnie nie jest to substancja dobroczynna – zob. np. świetny i bogato udokumentowany artykuł tutaj.
Być może to właśnie z powodu postępów w nauce, rzeczonym tabliczkom zdarza się przybierać bardziej wyszukane formy – dla okazania szacunku dla treści. Oprócz zwykłych kawałków blachy czy plastiku za kilkanaście złotych można sobie obstalować taką np. szykowną złotą tabliczkę z laminatu grawerskiego za ponad stówę.
A starożytne narodowe porzekadło „Alkohol pity z umiarem nie szkodzi nawet w największych ilościach” zostało i ma się świetnie.

Art. 15. 1. [1982, 2023]
Zabrania się podawania alkoholu osobom, których zachowanie wskazuje, że znajdują się w stanie nietrzeźwości…

Sklepowe tabliczki głoszą „Osobom nietrzeźwym alkoholu nie sprzedajemy”. Zawsze mnie zastanawiało, w jaki sposób sprzedawca ma stwierdzić ten stan nietrzeźwości. A tu wszystko jasne: możemy mieć i dwa promile, ale jeśli będziemy trzymać fason, to mogą nam skoczyć (i sprzedać). Lecz jeśli mowa nasza jest niepewna, a równowaga chwiejna – raczej odmówią, a kiedy będziemy nalegać – wezwą policję.

Art. 15. 3. [1982, 2023]
…na kredyt lub pod zastaw

Wiadomo. I – aby skończyć temat tabliczek – zacytuję treść jednej na ten temat, wiszącej w jakimś GS-ie tuż obok tej oficjalnej. Utwór pochodzi z początku lat 90. Artysta nieznany.

Kredyt umarł, kryzys żyje
Kto nie płaci, ten nie pije

I Wędrowna Wystawa Przeciwalkoholowa Okręgowego Związku Kas Chorych w Krakowie lata 30 XX w. (arch. NAC)

Reklama droga i brzydka

Art. 131. 3. [2023]
Zabrania się prowadzenia na obszarze kraju reklamy napojów alkoholowych, z wyjątkiem piwa…

Za niepodporządkowanie się pierwsza wersja Ustawy przewidywała karę symboliczną – do 20 tys. zł, czyli mniej więcej dwie ówczesne średnie krajowe (11 631 zł). Dziś zapłacimy za to od 10 tys. do pół miliona złotych.

Art. 131. 8. [2023]
…którego reklama i promocja jest dozwolona pod warunkiem, że:
nie wywołuje skojarzeń z:
a) atrakcyjnością seksualną,
b) relaksem lub wypoczynkiem,
c) nauką lub pracą,
d) sukcesem zawodowym lub życiowym.

Czyli, krótko mówiąc, dla ustawodawcy reklama idealna to reklama przedstawiająca pijącego piwo niewykształconego, bezrobotnego, brzydkiego menela, a w dodatku impotenta. Byłoby świetnie, gdyby taka powstała na zasadzie żartu, a na zasadzie przekory losu – zażarła i zaczęła sprzedawać miliony butelek. Że sparafrazuję jednego z chłopców poddających się couchingowi Wujka Dobra Rada: działacze PARP-y mieliby się z pyszna. Chciałbym zobaczyć ich miny!

cdn.

Łukasz Klesyk

* W nawiasach kwadratowych podaję miejsce występowania danego ustępu ustawy: [1982] ­– pierwsza wersja, [2023] – najnowsza wersja.

Druga część tekstu znajduje się tutaj.

Łukasz Klesyk – krytyk alkoholi mocnych, publicysta kulinarny i alkoholowy, redaktor nie tylko kulinarny i alkoholowy. Sekretarz redakcji magazynu winiarskiego „Trybuszon”, były redaktor przewodnika Gault & Millau Polska, miesięcznika „Kuchnia”, „Magazynu Wino” i kwartalnika „Ferment”. Autor książek: "Między wódką a zakąską" – o polskich wódkach czystych i łączeniu ich z potrawami (wraz z szefem kuchni Aleksandrem Baronem) i "Oko ryby" – o rybakach helskich i rybach bałtyckich (wraz z fotografikiem Tomkiem Sikorą), a także kilkuset artykułów o niemal wszystkim, co zawiera procenty i da się wypić. (fot. Joanna Kalisz-Dziki)

Vinisfera
Przewiń do góry

Jeżeli chcesz skorzystać z naszej strony musisz mieć powyżej 18 lat.

Czy jesteś osobą pełnoletnią ?

 

ABY WEJŚĆ NA STORNĘ

MUSISZ MIEĆUKOŃCZONE

18 LAT