Vinisfera

Ribera czyli zapach krwi (I)

Rozpoczynam relację z podróży po Ribera del Duero. W tej części opowiadam o naprawdę interesujących winiarniach i niezwykłych spotkaniach. Na liście znalazły się takie postaci jak Mariano Garcia (Bodegas Aalto), Telmo Rodriguez, Alejandro Fernandez (Pesquera) czy uroczy właściciele z Bodegas Valduero.

Rozpoczynam podróż po Ribera del Duero. W tej części opowiadam o naprawdę interesujących winiarniach i niezwykłych spotkaniach.

Piętrowo czyli Aalto
Od początku wszystko obliczone było tu na sukces. Bodega Aalto to projekt założony w 1999 roku przez dwie bardzo znaczące w regionie postaci – Javiera Zaccagnini`ego oraz Mariano Garcia (oraz kilu innych entuzjastów-inwestorów). Zaccagnini posiada wieloletnie doświadczenie w biznesie i zarządzaniu – również w branży winiarskiej, długo był też przewodniczącym Consejo Regulador de la Denominación de Origen Ribera del Duero. Trudno więc uznać, że gość nie wie o co w sprawach winiarskich chodzi. Dlatego kiedy zakładał Aalto zaprosił do współpracy Mariano Garcię, człowieka który przez 30 lat (do 1998 roku) robił tu wino i to nie byle gdzie, bo w Vega Sicilia… Uchodzi on dziś za jednego z najlepszych ekspertów w dziedzinie enologii. Garcia dostał wolną rękę jeśli chodzi o stylistykę win. A tych nie produkuje się tu dużo, bo tylko dwa – „Aalto” (około 230 tysięcy) i „Aalto PS” (nazwa od Pagos Seleccionados, 20 tysięcy). Doświadczenie, staranny plan dały efekty – dekadę później Aalto uzyskało status, nie tylko regionalnej, gwiazdy.


Mariano Garcia, legendarny enolog (fot. M. Kapczyński)

Bodega Aalto to ultranowoczesna, 5-piętrowa winiarnia, którą ukończono w 2006 roku (wydano na nią 14 mln euro) oraz 110-hektarów własnych oraz częściowo dzierżawionych winnic (zakontraktowane są głównie starannie wyselekcjonowane, stare winnice, w wieku 40-100 lat, znalezione w różnych miejscach regionu). W uprawie tylko tinto fino. Miałem możliwość próbowania win Aalto z kadzi. Było to o tyle interesujące, że każda kadź odzwierciedlała jedno miejsce pochodzenia wina (np. z wioski La Ohra). W końcowej fazie dojrzewania następuje decyzja, które partie wina będą zmieszane i zabutelkowane jako Alto a które jako PS. To co już zabutelkowane dało następujące wrażenia: (5-) Aalto 2011, ma sporo klimatów wiśniowo-żywicznych, ściółki, lasu, mokrej ziemi. Są akcenty dżemu z owoców leśnych, atramentu, grafitu. Wino ma w sobie stalowy „chłód”, jest skoncentrowane, ziołowe, długie i dobrze zbalansowane. Stylowe, z potencjałem na długie lata. (5) Aalto PS 2011. Topowe wino, z wyselekcjonowanych najlepszych parcel, robione tylko w najlepszych latach. Dojrzewało 22 miesiące we francuskich beczkach. Było głęboko owocowe i ziołowe, gęste i skoncentrowane, choć bardziej od poprzedniego „przestrzenne”, lotne, świeże. Sporo świeżej owocowości jagód, aronii. Bardzo soczyste i pieprzne. Duża koncentracja. Naprawdę docenia się taki pomysł na wina.


Nowocześnie zaprojektowana Bodegas Mauro (fot. M. Kapczyński)

Łatwo rozpoznać w Aalto klasyczny winiarski projekt-koncept. W winach jest dużo superkoncentracji, owocowej gęstości. Z technicznego punktu widzenia nie ma im nic do zarzucenia. Jednak trzeba taki, wystudiowany, nieco bombastyczny, styl lubić. Ja swoją winiarską drogę bez nich mógłbym chyba przebyć.
Na koniec spotkania  Javier Zaccagnini ujął mnie i zaskoczył – podczas okołosportowych wątków w naszej dyskusji, otwarcie przyznał bowiem, że nie znosi futbolu… A ja byłem święcie przekonany, że nigdy nie spotkam takiego Hiszpana.

Na wzgórzu. Valduero
Bodegas Valduero powstała w 1984 roku, należy do rodziny Garcia Viadero. Ulokowana jest we wiosce Gumiel del Mercado, niedaleko Aranda de Duero. Jest ładnie położona – na wzniesieniu, z którego rozpościera się widok na zielone morze riberyjskich winnic. Valduero dysponuje XVII-wiecznym domem z piwnicami na wino. W latach 90. rozbudowano i zmodernizowano posiadłość. Jedną z ważniejszych zmian było przygotowanie trzech dużych tuneli, które wykopano we wzgórzu i przeznaczono na piwnice na wino. Były potrzebne – Valduero klasycznie podchodzi do dojrzewania wina, ma ono wystarczająco długo leżakować a kiedy jest sprzedawane – jest gotowe do picia. Mają więc wina z kategorii joven, crianza, reserva i gran reserva. Miejsca na beczki (głównie z amerykańskiego dębu, choć eksperymentują też z kaukaskim czy węgierskim) potrzeba więc sporo, czasem w piwnicach dojrzewa nawet ponad milion butelek. Valduero jest właścicielem 200. hektarów winnic. Najważniejsze sprawy winiarni spoczywają w rękach kobiet – Yolanda Garcia Viadero jest głównym enologiem i dyrektorem technicznym, jej córka Carolina odpowiada za wszystkie kwestie związane z eksportem. Carolina ma co robić, bo wina mają wzięcie, eksportowane jest prawie 70% produkcji (w Polsce nie mają importera). Warto wspomnieć, że mają też winiarnie w Toro i w Rioja.


Winnice Valduero (fot. M. Kapczyński)

Wina z Valduero są zrobione „bezpiecznie” – są gładkie, miękkie, wyważone. Pewnie dlatego ciężko je wychwalać, ale też ciężko bardzo krytykować. Nie mają wyjątkowego charakteru, ale na stole na pewno będą się bronić. Wina:(3+) Crianza 2010, 14%. 15 miesięcy w beczce i 12 w butelce, budowa wiśniowa, aksamitna, troszkę korzenna, delikatna z miękkimi taninami. Jest to dość klasyczne, lekkie wydanie crianzy. Stawia się tu głownie na delikatną owocowość, choć jest lekko suchawa, taniczna końcówka. (4) Valduero reserva 2009, 14%. Dąb amerykański, francuski i węgierski – dojrzewające przez 30 miesięcy. Jest świeża wiśnia, ściółka, owoce leśne, wszystko atrakcyjne, aksamitne, gładkie. W tle pieprz, nuty lekko kwiatowe. W ustach świeże, żywe, ziołowo-pieprzne. Niezłe. Cena 26 euro. (4+) Gran reserva 2004, 14%. Aromaty czyste, ilaste, żywiczne, atrakcyjne balsamiczne, ciekawie i interesująco się rozwija, w nutę czerwonego pieprzu. W ustach solidne, z nerwem pieprznością, ziemistością. Ma potencjał dojrzewania. Mokry tytoń, pestka, wędzona śliwka, wrzos i fajna owocowość – świeże, atrakcyjne. Cena: 46 euro.

Jestem Telmo. Telmo Rodriguez
Bardzo się cieszyłem na spotkanie z Telmo Rodriguezem. Bo zapowiadała się nie lada gratka. Spotkanie było umówione w Penafiel, w hotelu Convento las Claras. Mieliśmy zjeść kolację i spróbować różnych win, które wyszły spod ręki Telmo. Ten charyzmatyczny winiarz i wizjoner jest jednym z winiarzy pionierów, wielkich zwolenników powrotu do naturalności, lokalnych szczepów, unikalności terroir i mniej znanych miejsc.
Rodriguez studiował w Bordeaux, odpowiadał za wina w rodzinnej winiarni Remelluri w Roja. Z początkiem lat 90. rozpoczęła się jego wieloletnia enologiczna peregrynacja po Hiszpanii i wynajdywanie siedlisk, produkcja różnych win (robi je nie tylko w Rioja ale też w Ruedzie, Toro, Ribera del Duero, w Alicante, Valdeorras, Malaga, czy Cigales). Winnice używane do najlepszych win są często stare, prowadzone metodami tradycyjnymi – „na głowę”, są uprawiane organicznie lub biodynamicznie, wina poddane spontanicznej fermentacji.


Telmo Rodriguez. Energia nieokiełznana (fot. M. Kapczyński)

Telmo starannie selekcjonuje siedliska i używa tylko lokalnych odmian, np. – verdejo, godello, z czerwonych monastrell, tempranillo, garnacha i carignan. Wydajność w winnicach jest bardzo niska. Telmo pokazał, że choć niektóre z nich są na świecie mało znane, to są w stanie dać wina bardzo dobrej jakości.
Rodriguez okazał się sympatycznym rozmówcą. „Ja i moi współpracownicy nie jesteśmy gwiazdami, wierz mi – mówił – lubimy pracować w ciszy. Nie podążamy za rynkiem, za modami”. Długa rozmowa rzeczywiście pokazała obsesję na punkcie specyfiki siedliska, charakteru miejsca. I widać to było też w większości win – były niebanalne, z charakterem, z wyraźnym sznytem indywidualnego stylu. W Ribera del Duero „jego” obszarem okazała się Parilla, i mieszanka starych i nowych winnic rosnących na pełnych minerałów wapieniach i terra rosa. Winnice ulokowane są na północnym stoku na wysokości ok. 900 m.n.p.m. Gospodarka w systemie biodynamicznym. Innym miejscem upraw w Riberze jest Fuente Molinos. Wina robione w Ribera del Duero przez Rodrigueza to: Matallana, M2 de Matallana, Gazur. Jak wspomniałem – próbowałem różnych win Telmo, m.in. słynnego (5) Pegaso 2010 (Castilla y Leon) – zrobionego z garnacha, harmonijnego, wspaniale zbalansowanego. Urzekało owocową delikatnością, kruchością, było pełne elegancji, nut ziołowych, pieprznych. Wino dyskretne i wspaniale złożone. Z Ribera del Duero świetnie wypadło (5+) Matallana 2005 niebywale transparentne i czyste, bardzo leśne. Wino skoncentrowane, ale paradoksalnie jednocześnie zachowujące niebywałą zwiewność i lekkość. Gęste, lekko dymne, ze wspaniałym potencjałem dojrzewania, pokazało w jaką stronę się te wina rozwijają. Miałem możliwość porównać je z (4+) Matallana 2010 bardziej mocnym, twardym, o żwirowo-korzennej strukturze. Widać było jak na dłoni, że te wina kochają upływający czas.

„El Rey de tinto fino” czyli wino, kobiety i śpiew
Kolejne spotkanie było jeszcze bardziej ekscytujące i miało niezwykły przebieg. Pesquera to posiadłości niezwykła i na mapie Ribera del Duero nie do ominięcia. Właścicielem Pesquery jest Alejandro Frnandez (urodzony w 1932 roku), który mógłby swym wigorem i dowcipem zawstydzić niejednego młodzieńca. Jeśli chodzi o wino to nasz bohater został ukształtowany już w dzieciństwie. Alejandro kontynuuje tradycje rodzinne – wszystkiego nauczył się od swojego ojca. W 1972 roku podjął decyzję o uruchomieniu winiarni z prawdziwego zdarzenia. Wypracował ją przez lata i zbudował na bazie XVI-wiecznej, kamiennej winiarenki.


Alejandro Fernandez – człowiek z głową w chmurach (fot. M. Kapczyński)

Pesquera to dziś 200 ha winnic niemal w jednym „kawałku”. A wszystkie te otaczające bodegę uprawy obsadzone są tylko jedną odmianą – tinto fino. Alejandro opanował jej produkcję i winifikację po mistrzowsku. Nie bez kozery nazywany jest „El rey del tinto fino” czyli królem tinto fino. Trzeba dodać, ze nie królem wykreowanym, wymyślonym przez marketingowe strategie, ale winiarzem, który ciężką pracą i talentem podbił winiarski rynek.
Część winnic Fernandez uprawia na niewielkich, lekko „tarasowych” wzniesieniach, część na płaskowyżach (zwanych “Llano Santiago” około tysiąca m.n.p.m.) Ekspozycja na południe, bliskość rzeki nieco reguluje mikroklimat, tak jak gleby wapienne z warstwami kamieni i terra rosa. Dobry mikroklimat powoduje, że za dnia temperatury są wyższe a nocą chłodniejsze, idealnie sprzyja to odpowiedniemu dojrzewaniu gron. Wina poddawane są spontanicznej fermentacji, standardowo dojrzewają w amerykańskim dębie (z pewnymi wyjątkami), przed butelkowaniem nie są filtrowane. W posiadłości robią też oliwę i mają hodowlę hiszpańskich świnek.
Pesquera to był początek, ale później wszystko się rozwinęło. Dziś jest grupa bodeg. Wspomniana Pesquera, poza tym – Condado da Haza (w której odbyłem spotkanie) oraz En Vinculo i Dehesa La Granja. Tak jak napisałem – Alejandro to samorodek – nie odebrał żadnego enologicznego wykształcenia. Jest winiarzem, który wychował się i dorósł w winnicach. Na pytanie, dlaczego w tak szerokim użyciu w Pesquera jest dąb amerykański (który daje czasem zbyt intensywne waniliowo-kokosowe rejestry w winie), Alejandro odpowiada zaczepnie: „A dlaczego mam używać akurat francuskiego?”. Kiedy pytam, w jakim momencie podejmuje decyzje o zbiorze winogron, czy ma na to jakąś specjalną strategię, skoro uzyskuje tak dobre efekty, odpowiada: „Po prostu idę winnicy, patrzę, próbuję owoców i wiem.” Proste?


Pesquera millenium, pycha… (fot. M. Kapczyński)

To właśnie między innymi działania Alejandro, coraz mocniejszy status winiarni i jego dokonania oraz wysiłek w tym kierunku podjęty spowodowały, że Ribera del Duero w 1982 roku uzyskała status apelacji, DO (Denominación de Origen). Potencjał regionu w tym czasie został dostrzeżony, zaszło wiele pozytywnych zmian. W roku 2008 nastąpił w klasyfikacji regionu (obok Riojy i Prioratu) awans -wejście w najwyższy status apelacji DOCa (Denominación de Origen Calificada). Czy to nie krzepiąca historia?
Nadszedł czas na lunch i wina, które do degustacji przygotowywał sam Alejandro. Jakże było przepysznie. Spróbowałem, m.in. robionych w La Mancha (5) Viniculo 2003, 14%, pełne nut owoców leśnych znoszonej skóry, pieprzu, atramentu i pięknej owocowości oraz (5-) Dehesa La Granja 2002, 14%, świeżego, młodego, lekko rustykalnego, mięsnego, o śliwkowej koncentracji owocu, urzekającego swoistą bezpretensjonalnością i prostotą stylu. Z krzewu uzyskuje się mniej niż 3 kg owoców (Alejandro podobno był pierwszym , który robił „zielone zbiory” w La Manchy). Nie mniejsze wrażenie zrobiły riberańskie klasyki. (5-) Pesquera 2006, było skoncentrowane, ale jednocześnie lekkie i szczupłe owocem. Zbalansowane, eleganckie i delikatne. Znakomita jakość owocu i balsamiczne tło. Struktura aksamitna. Długie i bardzo smaczne. (5-) Alenza Condado de Haza 2003, 14,5%, które jak i poprzednie wina charakteryzowało się ożywczą świeżością, lekką owocowością, było lekko dymne, żwawe, ze słodką, owocową, trochę może zbyt „konfiturową” nutą. (5+) Pesquera Millenium 2002, 13,5%, to prawdziwy rarytas, specjalna edycja wina (dojrzewała we francuskim dębie), wino o pięknym, aksamitnym i czystym owocu, lekko zwierzęce, ktoś powiedział: „jesienny sad po deszczu”. Cudo. Takie wino możesz pić ile chcesz i nie boli cię głowa mówił Pablo, jeden z pracowników Fernandeza. Możesz nawet prowadzić po tym winie samochód, bo to nie alkohol tylko wino Alejandra – postawił po chwili mocno ryzykowną tezę.
No więc było wino…


Być jak Alejandro Fernandez… 🙂 (fot. M. Kapczyński)

Alejandro zaczął w pewnym momencie śpiewać. Po chwili – dacie wiarę!? – ruszył w żwawe tany najpierw z jedną, później z dwoma obecnymi  na przyjęciu dziennikarkami. Muzyczny podkład stanowiły lokalne pieśni zaintonowane na polecenie Alejandro przez jednego z jego pracowników. „Sam widzisz co się dzieje – wykrzykiwał w moją stronę Pablo – Możesz pić i nie stajesz się pijany, tylko weselszy!”. Po kwadransie sytuacja nieco uspokoiła. Śpiewy umilkły, dziewczyny wróciły do stołu. Alejandro zniknął, by po kilku minutach wrócić z kolejną butelką do degustacji. I to jaką! (6-) Pesquera  Grand Reserva „Janus” 1995… Iście królewskie wino, intrygująca mieszanka aromatów i smaków: ziemi, suszonego mięsa, piwnicy, pieczonych kasztanów, pestek, polnych ziół, śliwek i masy innych akcentów. Jego struktura była gładka i elegancka. Wino przy całej swej „wybuchowości” było stonowane, szepczące długo i wytrwale swoją historię. I ta cisza jaka później zapadła… Wiem, ponosi mnie, ale to było naprawdę doskonałe wino.
Tak, to było piękne spotkanie, gdzie się przy stole się opowiada różne historie, dyskutuje, tańczy, śpiewa. Spotkanie pokazujące spontaniczne i proste podejście do wina.
Będę za tym tęsknił.

Druga część tekstu jest tutaj.

Mariusz Kapczyński

Tekst ukazał się wcześniej w Rynkach Alkoholowych
Zapisz

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Vinisfera
Przewiń do góry

Jeżeli chcesz skorzystać z naszej strony musisz mieć powyżej 18 lat.

Czy jesteś osobą pełnoletnią ?

 

ABY WEJŚĆ NA STORNĘ

MUSISZ MIEĆUKOŃCZONE

18 LAT