Vinisfera

Różowe górą!

Komisja Europejska definitywnie oddaliła projekt ustawy zezwalający na łączenie wina białego z czerwonym w celu uzyskania wina różowego. Tym razem siła argumentów zwolenników tradycyjnej produkcji win różowych (jedynie ze szczepów czerwonych) zatriumfowała nad pomysłami brukselskich technokratów.

10 czerwca Komisja Europejska definitywnie oddaliła projekt ustawy zezwalający na łączenie wina białego z czerwonym w celu uzyskania wina różowego. Tym razem siła argumentów zwolenników tradycyjnej produkcji win różowych (jedynie ze szczepów czerwonych) zatriumfowała nad pomysłami brukselskich technokratów.
Ustawa będąca na wokandzie już od roku miała na celu łatwiejsze zbycie win białych przy stale rosnącym zainteresowaniu winami różowymi.
Alarm podnieśli głównie winiarze francuscy i włoscy, których to wina różowe  stanowią 60% światowej produkcji. Wspólnie zmobilizowali siły w obronie regionalnego rynku pracy, tradycyjnych metod wytwarzania i wysokiej jakości. Bo głównie o różnicę w jakości tu chodziło. Kto miał okazję porównania prawdziwego rosé i tego z kupażu wie o czym mowa (wina różowe wytwarzane z kupażu win białych i czerwonych można znależć w sklepach, są one importowane spoza Europy głównie z USA, Australii i RPA). Z braku tych ostatnich można zaeksperymentować łącząc w karafce wino białe z czerwonym. Z korzyścią dla tradycyjnego rosé cechy organoleptyczne obu win nie są takie same, nie wspominając o przyjemności degustacji.
Upór, jaki wykazywało winiarskie lobby w obronie tradycyjnego rosé łatwiej zrozumieć kiedy weźmie się pod uwagę nakład pracy i wysiłek włożony przez ostatnie kilkanaście lat w podniesienie jakości win różowych wcześniej mocno marginalizowanych i niedocenianych.
Przez dziesięciolecia postrzegane jako rodzaj „pod-wina”, było tak traktowane nie tylko przez konsumentów, ale również przez producentów. Tworzone z gron niskiej jakości, wymagające większego dodatku siarczynów, były w najlepszym razie powodem bólu głowy.
Dzisiejsza moda na rosé, a co za tym idzie wrost jego konsumpcji nie jest li tylko owocem  lepszego marketingu. Całe zastępy wykształconych enologów pracowały w pocie czoła aby nobilitować rosé do rangi win pełnowartościowych i przekuć jego słabości na unikalne zalety. Zakład wydaje się udany kiedy obserwuje sie statystyki sprzedaży. Od trzech lat zainteresownie rosé stale rośnie podbijając serca i podniebienia coraz liczniejszej rzeszy amatorów (wśród trzech kolorów rosé jest jedynym odnotowującym wrosty sprzedaży). To co jest w nim najbardziej cenione, to jego szeroka gama aromatów, kolorów, balans pomiedzy mineralną świeżością i owocową krągłością. Wybierane głównie jako aperitif, coraz częściej jednak przekonuje o tym że może dotrzymać towarzystwa letniemu menu. Rosé ciągle pozostaje winem letnich miesięcy (80% zakupów dokonuje się pomiędzy czerwcem a wrześniem) i wraz z nimi przemija. Nie jest ono bowiem przeznaczone do starzenia, lecz do szybkiej konsumpcji, najlepiej w sezonie nestępującym po zbiorach.
Rosé ma już na szczęście za sobą czasy, kiedy aby zamaskować wszelkie niedoskonałości, wino to należało podawać bardzo mocno schłodzone. Dziś, idealną temperaturą do wydobycia szlachetnych, harmonijnych aromatów jest 10-12 ºC.  
Postęp jakościowy jaki dokonał się w ostatnich latach jest więc bezapelacyjny. Projekt ustawy, który miał wejść w życie przeniósłby z powrotem rosé do przełomu lat 60-tych i 70-tych. Ku uciesze producentów i konsumentów oryginalne rosé zostało ocalone. Pozostaje nam jeszcze nadzieja, że moda na rosé szybko nie przeminie i zdąży sie przenieść z tarasów willi lazurowego wybrzerza do polskich ogródków.
Wszak grillowania czas nadszedł!

Tekst: Natalia Liban

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Vinisfera
Przewiń do góry

Jeżeli chcesz skorzystać z naszej strony musisz mieć powyżej 18 lat.

Czy jesteś osobą pełnoletnią ?

 

ABY WEJŚĆ NA STORNĘ

MUSISZ MIEĆUKOŃCZONE

18 LAT