Vinisfera

100 punktów Roberta

Stany Zjednoczone. Rok 1984. Młody, obiecujący prawnik po latach udanej praktyki decyduje się porzucić intratny zawód i zostać krytykiem winiarskim oraz wydawcą branżowego pisma. Rzecz niesłychana! Któż tak postępuje? Pasjonat? Szaleniec? Hochsztapler? Nie. Robert M. Parker Jr. Chociaż wielu chętnie przypisuje mu ten ostatni epitet…

Stany Zjednoczone. Rok 1984. Młody, obiecujący prawnik po latach udanej praktyki decyduje się porzucić intratny zawód i zostać krytykiem winiarskim oraz wydawcą branżowego pisma. Rzecz niesłychana! Któż tak postępuje? Pasjonat? Szaleniec? Hochsztapler? Nie. Robert M. Parker Jr. Chociaż wielu chętnie przypisuje mu ten ostatni epitet…
Śliwka w kompot
Urodzony w 1947 roku Parker to prawdziwie zdolny gość. Zdobył gruntowne wykształcenie – skończył z wyróżnieniem historię na Uniwersytecie w Maryland, na tej samej uczelni uzyskał także tytuł doktora praw. Zdolny był również do nietuzinkowych kroków. Jak wspomniałem piastował poważne prawnicze stanowisko, jednak pewnego dnia wybrał – nomen omen – winną ścieżkę. Znacie kogoś, kto wykonałby tak ryzykowną i spektakularną woltę? Był to nieco szalony a z pewnością także romantyczny krok…
Przed pełnoetatowym rozpoczęciem swego nowego pasjonującego zajęcia Parker w 1978 roku zaczął już wydawać pismo – The Baltimore Washington Wine Advocate w skrócie nazywane Wine Advocate (ta skrócona nazwa miała się stać w przyszłości właściwą nazwą pisma). W czasie pierwszych lat edycji Parker znalazł zaledwie sześciuset prenumeratorów.
Jednak jako autor i wydawca poczynał sobie śmiało i nie bał się sprzeciwiać uznanym krytykom. W prognozach dotyczących nowego rocznika Bordeaux (w którym Parker się specjalizuje), uznał rocznik 1982 za bardzo obiecujący i dobry, co nie było w zgodzie z powszechnymi opiniami autorytetów. Ten wyjątkowy głos sprzeciwu pozwolił światu poznać Parkera. I choć jego opinia byłą niezbyt popularna, to dziś, jeśli ktoś stara się o ten właśnie rocznik Bordeaux, zauważy, jak wyraźnie odcisnęła ona na winach swoje piętno. I tak już miało zostać. Parker często wzbudza kontrowersje. Wielbiony i nienawidzony. Dla jednych wyrocznia dla innych miernota. Pojawiały się tylko skrajne opinie. Obojętnych nie było.
Święta w Alzacji
Co skłoniło Parkera do tego, by poświęcić się winu? Co go uwiodło? Jak narodził się w nim krytyk winiarski? Otóż nasz bohater wpadł jak śliwka w kompot w Alzacji w 1967 roku. Spędzał tam miesiąc bożonarodzeniowych „wakacji” u swej dziewczyny (dziś od 30 lat żony) studiującej na uniwersytecie w Strasburgu. To tam z pierwszych degustacyjnych fascynacji narodził się pomysł wydawania niezależnego pisma, które mogłoby się stać niezależnym i wiarygodnym przewodnikiem dla konsumentów. I nie posłuchał protestujących głosów przyjaciół i zaklęć wyrywających włosy najbliższych, którzy nie chcieli przyjąć do wiadomości tego, że Robert rejteruje z palestry na rzecz służby winom. Dziś Parker ma ponad 40 tysięcy prenumeratorów Wine Advocat’a, pochodzących z wszystkich stanów Ameryki i 37 innych krajów świata. Wine Advocat doczekał się również francuskiej edycji. Wpływ Parkera na rynek jest bezsprzeczny. Z jego opinią – czy ktoś się zgadza czy nie – musi się liczyć.
100 punktów czyli ból głowy
To Parker wprowadził kontrowersyjna skalę 100 punktów. I znowu – jedni przyjęli ją z uznaniem, inni kręcili nosami. Skala wydawała się im niepotrzebnie rozciągnięta, gdzie większość win i tak oscyluje w okolicach osiemdziesięciu paru punktów. Mimo to jedno było pewne – wina, które uzyskały u Parkera ponad 90. punktów okrywały się chwałą i odnotowywały znakomite wyniki sprzedaży. Na punktację Parkera zaczęły chętnie powoływać się katalogi winiarskie, sklepy i importerzy.
W ten sposób Parker pomału kolekcjonował sobie zwolenników i wrogów. Szczególnie w samym Bordeaux, które stało się osobliwym centrum jego 100-punktowych proroctw. Stała się przecież rzecz niebywała – oto barbarzyńca z Ameryki śmiał bezczelnie, po swojemu punktować szacowne francuskie wina. Niektórym Francuzom ta popularność i wpływ na rynek były wybitnie nie w smak. Jako anegdotę przytacza się historię o bliźnie na łydce Parkera. Jest to podobno ślad po ugryzieniu psa, którym poszczuł go jeden z właścicieli szacownego chateau. Ot, typowe losy wpływowego krytyka… Jednak popularyzatorskie wpływy i umiejętności Parkera nie budzą nawet u samych Francuzów wątpliwości. 
Robert – przewodnik
Tysiące zdegustowanych win i sporządzanych cierpliwie notek degustacyjnych znalazły wreszcie swoje odbicie w zwartych publikacjach. W 1987 roku ukazuje się pierwsze wydanie „Przewodnika Po Winach Świata” (które, kilka lat temu doczekało się również polskiej edycji). Jest to suche jak pieprz kilkutomowe dzieło, zawierające esencjonalną wiedzę o winach i wytwórcach z całego świata lecz koncentrujące się przede wszystkim na winach Francji.
Liczni poważni nabywcy, konsumenci, importerzy liczą się z jego zdaniem zawartym w przewodniku. Parker umocnił autorytet.  Do dziś mówi się, że jego oddziaływanie stało się tak silne, że niektórzy producenci zaczęli skłaniać się ku jego gustom i produkować wina stylistycznie „pod Parkera”. Krytycy mogli sobie używać – zarzucali, że wina te w ogniu technologicznych spekulacji i marketingowych kalkulacji zatraciły osobowość i indywidualny styl. Wielbiciele machali na te zarzuty ręką.
Pojawiły się jednak sensacyjne doniesienia i mocne zarzuty przeciw Parkerowi. Na stronach Vinisfery opisywaliśmy zamieszanie wywołane książką „Robert Parker – Anatomia mitu” napisaną przez dwie autorki Hannę Agostini i Marie-Françoise Guichard.
 
Honory

Ciekawostkę stanowi fakt, że Parker jest pierwszym nie-Francuzem, który spotkał się z tak niezwykłym uznaniem w tym najbardziej klasycznym kraju wina. W 1994 roku francuska edycja „Przewodnika…” przez trzy miesiące utrzymywała się na liście bestsellerów. Parker został obdarzony wyróżnieniami a ponadto uhonorowany poważnymi odznaczeniami. W 1993 Francois Mitterand uczynił Parkera kawalerem odznaczenia l`Ordre National du Merite. Warto w tym miejscu wspomnieć, że odznaczenie to ustanowił Napoleon Bonaparte w 1802 roku, aby uhonorować najwyższe osiągnięcia dla Francji.
Wkrótce Parkera spotkał kolejny zaszczyt: w 1999 roku prezydent Jacques Chirac osobiście odznaczył go orderem Legii Honorowej. Chyba trudno o lepsze ukoronowanie winiarskiej drogi. Sprawa jest o tyle ciekawsza, że Parker należy do garstki obcokrajowców, którzy uzyskali obydwa te zaszczytne francuskie odznaczenia.
Ponad dwadzieścia lat temu młody prawnik zdecydował się na szalony krok. Dziś święci tryumfy i jest znany na całym świecie. Można powiedzieć, że utrzymuje „winiarski” tryb życia. Robert Parker żyje bowiem na wsi, na północy Maryland z żoną Patricią i córką Maią oraz dwoma psami. Więc chyba było warto…
 
© Mariusz Kapczyński
 

Tekst pierwotnie ukazał się w Czasie Wina

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Vinisfera
Przewiń do góry

Jeżeli chcesz skorzystać z naszej strony musisz mieć powyżej 18 lat.

Czy jesteś osobą pełnoletnią ?

 

ABY WEJŚĆ NA STORNĘ

MUSISZ MIEĆUKOŃCZONE

18 LAT