Vinisfera

Małe co nieco

W czas karnawału należałoby znaleźć moment na coś lżejszego w czytaniu (i pisaniu). Oto więc garstka ciekawostek oraz informacji, które zaciekawiły winomanów w ubiegłym roku. Coś o podwodnym „szampanie”, winiarskich oszustwach, wirtualnej winnicy i paru innych sprawach.

W czas karnawału należałoby znaleźć moment na coś lżejszego w czytaniu (i pisaniu). Oto więc garstka ciekawostek oraz informacji, które zaciekawiły winomanów w ubiegłym roku. Coś o podwodnym „szampanie”, winiarskich oszustwach, wirtualnej winnicy i paru innych sprawach.

Szampan na dnie
Szampan. Podczas karnawału temat na czasie. Otóż w lipcu  zeszłego roku świat winiarski zelektryzowała wiadomość, że na dnie wód blisko Archipelagu Alandzkiego (należącego do Finlandii) płetwonurkowie natrafili na dobrze zachowany wrak żaglowca, który zatonął w XIX wieku. Tuż przy wraku odkryto skrzynki z winem. Było tego ponad 150 butelek! Okazało się, że to szampan. Mało tego – udało się część wydobytego skarbu zidentyfikować – pięćdziesiąt butelek pochodziło od słynnego producenta szampana – Veuve Clicquot (winiarnia powstała w 1772 roku) inne butelki pochodziły od  nieistniejącego już producenta – Juglar (został on przed 1829 rokiem wykupiony przez inny dom szampański – Jacquesson). Udało się zidentyfikować jeszzce kilka butelek… we wraku  statku znajdowały się też butelki szampana firmy Heidsieck  (są to bodaj najstarsze, unikalne szampany tej firmy, nie ma starszych…).
Kilka  zdobycznych butelek trafiło do pierwotnego właściciela – Veuve Cliquot. W piwnicach tego domu szampańskiego urządzono „wystawę”, gdzie można oglądać leciwe 150-letnie butelki. Odbyła się też degustacja. Jak doniosły agencje, szef piwnicy Veuve Clicquot – Dominique Demarville, tak komentował degustowane wino: Wino zachowało się w znakomitym stanie dzięki warunkom panującym w Bałtyku. Nie przypomina ono dzisiejszego szampana. Nasi przodkowie pijali szampana bardzo słodkiego. Teraz wolimy wytrawnego. Ale i tak tamten szampan jest wyśmienity.
Nie powinna nas dziwić dobra kondycja wina, bo morze to znakomita naturalna „piwnica” – jak wiadomo panuje tu wszak chłód, duża wilgotność a morskie dno to także mało światła i niewielkie prądy. Może nie wszyscy wiedzą, ale są miejsca na świecie, gdzie taki ekscentryczny sposób przechowywania wina czasem się stosuje (głównie dla celów marketingowych).

{http://www.youtube.com/watch?v=Ekd8RmUbPvM}

Jak widać na filmie, wydobytego z morza szampana spróbowało również kilkanaście innych zaproszonych osób, w tym dziennikarzy, którzy ponieśli wieści w świat. Degustacji towarzyszyła, m.in. Essi Avellan, fińska Master of Wine i redaktor naczelna pisma FINE Champagne Magazine. Próbowała obydwa szampany i potwierdziła ich wyjątkową słodycz – Obydwa szampany są niezwykle świeże. Zgodnie z oczekiwaniami są słodkie, mają żywą, złotą barwę. Wyczuwa się aromaty miodu i grzanek. Juglar jest bardziej harmonijny i kompletny. Nos Veuve Clicquot jest bardzo pikantny i przydymiony, jednak usta pozostają świeże i bardzo skoncentrowane. Ta sama pani niedługo potem degustowała kolejnego szampana wydobytego ze szwedzkiego statku zatopionego podczas I wojny światowej u wybrzeża Finlandii… Tym razem był to Heidsieck & Co Monopole Goût Américain z roku 1907. Jak stwierdzono dwutlenek węgla się ulotnił ale właściwości smakowo-aromatyczne były dobre i na tyle ciekawe, że planowane jest podobno stworzenie specjalnego cuvée szampana, zawierające pewną ilość tego pochodzącego z dna morza.  
Warto też wspomnieć, że w zeszłym roku degustacji poddano innego bardzo leciwego szampana pochodzącego z 1825 roku. Pochodził z domu szampańskiego Perrier-Jouet.
Nie myślcie o tych szampańskich historiach zbyt mocno otwierając kolejną butelkę Sowietskoje Igristoje…

Zrób sobie wino (w komputerze)
Wszyscy dotknięci chandrą, brakiem wakacji czy dostępu do dobrych win, mogli pograć na komputerze i pobawić się w… winiarza. Gra Winemaker Extraordinaire wyprodukowaną przez firmę Merscom, pozwalała abyśmy nie ruszając się z domu, bawiąc się przy komputerze zakosztowali trudów i przyjemności produkcji wina. A może to zrobić każdy, bo gra jest prosta i mało skomplikowana. Producent tak reklamuje grę: Maria Bellaventura ma już dosyć szalonego życia. Pracuje jako prawnik w korporacji i dobrze zarabia, ale w głębi serca pragnie wieść spokojne życie. Niestety nic z tego, gdyż właśnie odziedziczyła jedną z najstarszych włoskich winnic. Pomóż jej poprowadzić nowy interes i odszukać 15 części słynnego winiarskiego przepisu jej wuja, które zostały przekazane jego następcom. Zdobądź tajemniczy przepis i rób najlepsze wino na świecie we wspaniałej grze… albo w innym miejscu: Grając jako Maria Bellaventura, która odziedziczyła włoską winnicę, rozpoczynasz nowe życie pełne przygód i… wina, idąc naprzód, aby przeobrazić małą, wiejską winnicę w międzynarodowe imperium winiarskie!

{http://www.youtube.com/watch?v=8vZZkZZaIWM}

Dziadek Marii podarł legendarny przepis Vino Ultimate na kawałki i rozdał je członkom gildii po jej rozwiązaniu. Twoim celem jest zebranie wszystkich części, przywrócenie zgody pomiędzy 15 członkami gildii winiarzy oraz zostanie jej członkiem. Te zapowiedzi w zasadzie wszystko wyjaśniają. Wiadomo co nas czeka. Podróżujemy po świecie, sadzimy winnice w różnych miejscach, odkupujemy je, negocjujemy z winiarzami i oczywiście robimy wino. Słowem – budujemy nasze winiarskie imperium. Zupełni laicy mogą odrobinę poznać odmiany winogron, dowiedzieć się co nieco o powstawaniu wina i o krajach które odwiedzamy. Po zakończeniu Winemaker Extraordinaire winiarzami raczej nie zostaniemy i do zbudowania imperium na miarę nieżyjącego już Kalifornijczyka Roberta Mondaviego będzie nam bardzo daleko. Ale to, co się Wam uda z winogronami i winem wirtualnie wykonać – to Wasze!

Fałszerstwa
Pod koniec zeszłego roku ogłoszono, że połowa sprzedawanego wina oraz 70 % koniaku są w Rosji sfałszowane. „Produkty” te powstają często w prymitywny sposób – dzięki użyciu koncentratów, aromatów i alkoholu. Przy okazji poinformowano, że rocznie problemy związane z alkoholem zabijają około 500 tysięcy Rosjan oraz znacząco wpływają na ogólne obniżenie średniej długości życia. W ostatnich latach władze rosyjskie próbują pladze alkoholizmu zapobiegać – wprowadza się zero tolerancji dla pijanych kierowców, kontroluje minimalne ceny wódki oraz zwalcza pokątne bimbrownie oraz podróbki alkoholu.
A skoro przy fałszerstwach jesteśmy. W grudniu 2010 roku zaaresztowano sześciu producentów wina w Chinach, oskarżono ich o sprzedawanie podrobionych win. Firmy poszły na całość i wykazały się wyjątkową pomysłowością – robiły wino niemal bez użycia winogron oraz wykorzystywały w procederze sprzedaży podrobione etykiety najlepiej sprzedających się w Chinach win.
Władze podjęły działania po dziennikarskim śledztwie telewizji CCTV (zdj. obok z serwisu The China Post). Po skandalu zamknięto trzy duże winiarnie. Mówi się jednak, że nawet 30 winiarni może być podejrzanych o nielegalny proceder.
Niektóre zaaresztowane „wina” zawierały mniej niż 5 procent soku pochodzącego ze sfermentowanego moszczu winogron a poza tym: filtrowaną wodę, cukier, środki chemiczne, sztuczne aromaty winne i substancje barwiące. A jedna winiarni poprzestała tylko a wodzie i chemikaliach… Specjaliści ostrzegli w mediach, że sfałszowane wina mogą wywołać zaburzenia pracy serca , bóle głowy oraz prawdopodobnie są rakotwórcze.

{http://www.youtube.com/watch?v=zBPr6MF1V_Y}

Wg chińskich mediów cała tysiące „lewych” butelek zostało sprzedanych za kwotę około półtora dolara każda. Podobno sama tylko firma Jiahua miała sprzedać ich około 2.4 miliona. Śledztwo ma wykazać czy wino zostało sprzedane tylko na lokalny rynek czy również za granicę. Zabezpieczono matryce drukarskie i tysiące podrobionych etykiet, wśród nich znalazło się 19. drogich marek chińskich win, takich jak Great Wall Wine, Dynasty czy Dragon Haven. Afera wybuchła w szczycie sezonowej sprzedaży lokalnych win.
Markety gorączkowo więc sprawdzają półki i weryfikują zamówienia. Fałszywe wina pochodziły z okręgu Changli w prowincji Hebei, gdzie uprawia sie głównie cabernet sauvignon. Changli jest największym rejonem produkcji wina, zwane jest Chińskim Bordeaux – powstaje tu 1/3 krajowej produkcji.

Wytrawne inwestycje
Nie zrażajmy się azjatyckim zamieszaniem. Spójrzmy na  jaśniejszą stronę winnego biznesu. Chodzi o inwestowanie w wino. W zeszłym roku dość silnie promowano ten sposób alternatywnego lokowania gotówki. Firmy zachęcają – zwiedzanie i kupowanie w piwnicach lepiej zostawić na wakacje – inwestować można nie ruszając się z domu, przez internet. Taką propozycje wysunęła np. Wealth Solutions. Zabieg jest prosty dokumenty i formularze wypełnia się przez internet na stronach firmy – podaje się dane osobowe, konto, deklarację kwoty, którą się chce zainwestować (minimum 2,5 tys. funtów brytyjskich czyli około 12 tysięcy złotych). Później po wysłaniu deklaracji pozostaje czekać na egzemplarz umowy, wpłacić na konto i jak w każdej podobnej inwestycji – czekać… Jak zapewnia Wealth Solution, (które zarządza największym w Polsce portfelem inwestycji w wino, wynoszącym ponad 28 mln złotych): Zarządzający portfelem wybiera wina dla klienta – każdy z inwestorów otrzymuje indywidualny zestaw trunków. Zakupy dokonywane są w Londynie u najbardziej renomowanych brokerów lub na giełdzie Liv-ex. Zakupione wina przechowywane są następnie w profesjonalnych warunkach w Wielkiej Brytanii, a klient co pół roku otrzymuje raport z wyceną inwestycji. Wedle zapewnień firmy średnia stopa zwrotu z inwestycji utrzymywanych przez co najmniej trzy miesiące to ponad 47 procent, a najlepszy portfel pozwolił zarobić swojemu właścicielowi ponad 230% w ujęciu rocznym. Czy Polacy zdecydują sie na taki typ inwestowania kapitału. Czas pokaże.

Mark(et)owy szał?
A jeśli chodzi o wydawanie naszych pieniędzy na wino, to ta wiadomość spowodowała gorące dyskusje na formach internetowych. Otóż W ostatnim roku co piąta złotówka przeznaczona na zakup wina wydawana była w dyskontach – ogłosili analitycy branży handlowej z The Nielsen Company. Media chętnie tę wieść odtrąbiły. Jak się okazało wiodące w tej materii są Biedronka i Lidl. Czy przejmą rynek zakupów winiarskich? – zastanawiali sie internauci-winomaniacy (zobacz długą dyskusje na forum, np. tutaj).
Polacy bardzo nie lubią przepłacać za wino, nieufnie wysupłują większe kwoty na ten trunek , chętniej poszukując niedrogich okazji w marketach.
A same dyskonty co rusz organizują specjalne akcje promocyjne, swoiste dni wina, etc. Sięgają również po wsparcie branżowych autorytetów – są gazetki promocyjne i akcje, w których rodzimi sommelierzy czy dziennikarze winiarscy rekomendują specjalne serie win. To z pewnością dyskontom pomaga. Ale czy wina są dobre? Różnie bywa. Słynny już jest zeszłoroczny przykład barolo, które można było w Biedronce  kupić za 30 zł. Sam sięgnąłem po to wino z ciekawości (ale też chęci ewentualnego większego zakupu, gdyby towar okazał się jakościowo atrakcyjny)  jednak wino okazało się co najwyżej bladą popłuczyną po barolo, podobnie zresztą jak inne rekomendowane wtedy włoskie wina ze znanych apelacji (których to win też, niestety, spróbowałem – kilka z nich musiałem po prostu wylać).
Pomijam konsumenckie rozczarowania, jednak powstaje pytanie o to, jak taka polityka cenowa i produkcyjna (kto pozwolił oznaczyć te wina jako jakościowe?!) wpływa całościowo na winiarski rynek. Jeśli winoman-amator wydał 30 zł na owo słynne barolo i nie smakowało mu ono, to jak może sięgnąć po barolo za złotych 300? No i jaką w ogóle sobie opinię o barolo wyrabia?
Jednak Polacy uparcie „okazji” szukają. Owszem, zdarzają sie czasem butelki niedrogie i w przyzwoitej cenie, jednak ich mankamentem jest brak konswekwencji w jakości. Kupiona pijalna butelka z jednego kartonu, nie odpowiada nijak butelce kupionej w tym samym sklepie na tej samej półce – tyle że z kartonu innego (to też piszę z doświadczenia).
Jednakowoż rocznie Polacy wydają na wino 1,7 mld zł. Spożycie wina konsekwentnie, choć w różnym tempie, rośnie i rynek wina zalicza wzrost (przy statystycznych spadkach wódki i piwa). Na razie wydajemy więc chętnie na wino, tyle, że jest ono tańsze, gorsze. Wierzę jednak, że z kilka lat szala zacznie przechylać się bardziej w stronę jakości.

Anglia – ignoranci?
Na koniec coś krzepiącego. Prasa winiarska doniosła, że badania wykazały, że połowa Brytyjczyków pozostaje zupełnymi ignorantami jeśli chodzi o wiedzę dotyczącą wina. Nic w tym oczywiście złego, jednak zaskakujące jest to, że dane te dotyczą kraju, który uznaje się za jeden z najważniejszych jeśli chodzi o rynek wina, kraju który wyznacza trendy w jego konsumpcji, który ma znakomite kursy winiarskie (WSET-Wine and Spirits Education Trust czy Institut Master of Wine) –  najlepszych specjalistów i dziennikarzy winiarskich. Jak wykazało badanie najwięcej kłopotów Brytyjczykom sprawiają różnice między odmianami winorośli oraz regiony winiarskie. Na przykład: ponad połowa (58%) Brytyjczyków myśli że chablis jest odmianą winorośli (a jest regionem wchodzącym w skład Burgundii), 43% badanych myślało, że chardonnay jest regionem we Francji (a to przecież wspomniana odmiana, choć w Burgundii de facto znajdziemy liczącą 200 dusz wioskę o nazwie Chardonnay…).
Brytyjczycy są drudzy na świecie jeśli chodzi o konsumpcję win musujących, ale 16% z nich nie wie, że Szampania jest we Francji (podawano Hiszpanię, Włochy czy Niemcy…). Są i inne ciekawe dane. Jak informuje Telegraph, kupując butelkę wina Brytyjczycy zamiast na jakości i tradycji opierają się raczej na cenie. Analizy supermarketu Morrisons pokazują, że dla 74% Brytyjczyków główną motywacją przy wyborze wina jest cena, następne jest etykieta (44%), kolor wina 42% oraz zgodność z potrawą z którą wino ma być wypite (38%), z kolei tylko 3% uważa tę „zgodność” 3% za zasadniczy czynnik przy wyborze wina. Prawie 23% uważa, że na ich wybór wpływ ma ładna butelka.
Tak więc, jeżeli odróżniacie Państwo wino białe od czerwonego – możecie spać spokojnie. Nie jest chyba z nami tak źle. Najlepszego w Nowym Roku!

Mariusz Kapczyński

Materiał ukazał się wcześniej w Rynkach Alkoholowych

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Vinisfera
Przewiń do góry

Jeżeli chcesz skorzystać z naszej strony musisz mieć powyżej 18 lat.

Czy jesteś osobą pełnoletnią ?

 

ABY WEJŚĆ NA STORNĘ

MUSISZ MIEĆUKOŃCZONE

18 LAT