Vinisfera

Niże i wyże czyli nowozelandzkie potyczki ze starymi góralami

Przyznaję – jestem meteopatą. Reaguję natychmiast na wszelkie atmosferyczne zmiany, przesilenia pogodowe, wahające się ciśnienie – buja mną wtedy jak łupinką pana Maluśkiewicza podczas wyprawy na wieloryba. Na szczeście są momenty, które z tych przykrych chwil mnie wybawiają, nawet jeśli pogoda jest bardzo kiepska. Tak było z degustacją win z portfolio Vive Le Vin.

Przyznaję – jestem meteopatą. Reaguję natychmiast na wszelkie atmosferyczne zmiany, przesilenia pogodowe, wahające się ciśnienie – buja mną wtedy jak łupinką pana Maluśkiewicza podczas wyprawy na wieloryba (znacię tę książeczkę Tuwima? Koniecznie z ilustracjami Bohdana Butenki. Polecam!). Sennym „zejściem” wyczuwam deszcz piętnaście minut przed jego nadejściem. Myślę, że spokojnie mogłoby mnie zatrudnić TVN Meteo. Już sobie to wyobrażam, jak dzwonią i pytają: „Tu TVN Meteo! I jak tam Mariuszu sytuacja pogodowa w Krakowie? Potrzebujemy najświeższych danych!” a ja odpowiadam: „No elo! Właśnie zasypiam z głową na biurku – czyli opadu spodziewać się możemy za jakieś 5 minut…”. „Dziękujemy Mariuszu! – wołają oni. – Halo Warszawa!, oto precyzyjna prognoza dla Małopolski!”.
Powinienem wtedy brać za to ciężką kasę, bo mam lepsze statystyki od najstarszych górali (im jest łatwiej, bo przepowiadają długodystansowe, zupełnie nieoczywiste prognozy w rodzaju: „wicie panie, zima to bydzie roczej ciynżko…”).

Na szczeście są momenty, które z tych przykrych chwil mnie wybawiają, nawet jeśli pogoda jest bardzo kiepska. Tak było z degustacją win z portfolio Vive Le Vin. Dzień był wietrzny (halny!), pochmurny, niże szalały na wysokości sznurowadeł. Wydawać by się mogło, że znowu opadnę na biurko powolutku, niczym tancerze teatru Balszoj po najbardziej brawurowych skokach. Ale nie! – byłem uratowany – wina skutecznie podniosły mi ciśnienie.
Do Polski omówione poniżej butelki sprowadza Artur Zarzycki czyli Vive Le Vin. Wierzę w autorską selekcję win Artura. Jego degustatorski nos – jeśli mogę tu użyć ryzykownego określenia – jest mi bliski. Wiem, że ma zdolność do wyłapywania ciekawych, niebanalnych rzeczy. Dlatego z wielką frajdą próbowałem poniższych win. Powiadam Wam szanowni Czytelnicy, jeśli możecie – pójdźcie mą drogą. Na przekór meteorologicznym wyżom i niżom.

Kontakt:
Vive le Vin
Sielecka 1A/10
00-738 Warszawa
biuro@vivelevin.pl
Profil na
Facebooku

Winiarnia Greywacke (w Polsce zdążyła się już w kręgach winopijców przyjąć nazwa „szary wacek”) to przedsięwziecie Kevina Judda, jednego z pionierów winiarstwa w Marlborough.
Judd ponad dwie dekady pracował jako enolog dla legendarnego producenta – Cloudy Bay, po czym w 2009 roku zdecydował się pójść na swoje. Postawił na prostotę. Wina (oparte głównie o sauvignon blanc i pinot noir, pochodzące z doliny Wairau) powstają ze skupowanych owoców a winifikowane są w zaprzyjaźnionej winiarni Dog Point. Szybko zauważa się, że butelki wyszły spod bardzo wprawnej i wyważonej ręki – wina mają indywidualny charakter, finezję i niebanalny styl.
A nazwa? Chodzi o gleby, a ściślej o szarogłaz.

(4+) Pinot Gris 2016, Greywacke, Marlborough, Nowa Zelandia, 14,5%
Importer: Vive le Vin
Świetny, gesty owocowy, lekko miodowy, z resztkowym cukrem. Nuty ropikalne mieszają się z dobra dojrzał agruszką klapsą, i papierówką z syropu. Wypada gęsto, syropowo, soczyście. Styl miękki, dojrzały i obfity, delikatnie wsparty resztkowym cukrem. Potrafi urzec jakością, charakterem. Ma w posmaku coś naturalnego, chłopskiego, lekko warzywnego, z akcentem owczej wełny, siana, słomy, klepiska. Intrygujące.
Cena: 109,00 zł


(5-) Sauvignon blanc 2017, Greywacke, Marlborough, Nowa Zelandia, 13%

Importer: Vive le Vin
W aromatach i smakach jest tu agrest, zielone jabłko, biała porzeczka oraz lekki akcent słynnej nuty kocich sików. Wszystko wybrzmiewa ciekawie, jest bardziej złożone, na mniej oczywistych nutach. Całość podana w lekko pieprznym anturażu, bardziej elegancka i wyważona. Podoba mi się ta delikatność, transparentna struktura, przyjemny, lekkko zielonkowo-pieprzny posmak (limonka, liście kafiru i mate). W finiszu jest też delikatna mineralność – mokry piasek, wytarte morską falą muszle. Spróbujcie tego.
Cena: 92,00 zł

(5) „Wild” Sauvignon  2016, Greywacke, Marlborough, Nowa Zelandia, 14%
Importer: Vive le Vin
Takie nowozelandzkie sauvigniony to ja mogę pić! Fermentacja na dzikich drożdżach dała bardzo dobre efekty. Poza podstawowym, znanym większości zadeklarowanych winopijców „zielonym” rejestrem, jest też – zgodnie z zapowiedzią na etykiecie – coś rozpasanego, dzikiego. Są to mniej oczywiste rejestry: skórki chleba, zapałek, jesiennych liści, owczego sera, siana, piasku, mchu, muszli morskich. Bardzo delikatna owocowa „słodycz” w tle, ale też lekko słonawy akcent! Bardzo ciekawe wino. Sami spróbujcie. Warto. Po prostu piąteczka!
Cena: 136,00 zł


Krajobraz Spy Valley (fot. Winery Spy Valley)

Winiarnia Spy Valley to inwestycja należąca do rodziny Johnson, winiarnia działająca na 160 hektarach w Marlborough (południowa część doliny Waihopai).
W uprawach oczywiscie pinot noir i sauvignon blanc, ale także riesling, gewurztraminer i pinot gris. Winnice znajdują się przy amerykańskim punkcie nasłuchowym – dwie potężne, białe tajemnicze kule „szpiegowsko” ubarwiają krajobraz winnicy (zdjęcie powyżej). Wina ze Spy Valley są solidne, porządnie skrojone, dające frajdę w degustacji.

(4+) Chardonnay 2016, Spy Valley, Marlborough, Nowa Zelandia, 13%
Importer: Vive le Vin
Jest w tym chardonnay wyważenie, technologiczny i umiar. Wyczuć można masło, rumianek, tłustą śmietankę, jaśmin, rumianek, wanilię, mango, melon, papierówkę z syropu. Jest ogładzone, ze spokojną, niezbyt wybujałą kwasowością. Wyraźnie wyczuwalna delikatna, miękka owocowa „słodycz”. Przyjemnie zbalansowane, o przyjemnej fakturze i czytelnej materii.
Cena: 79,00 zł


(5-) Pinot Gris 2016, Spy Valley, Marlborough, Nowa Zelandia, 13,5%

Importer: Vive le Vin
Delikatny, miękki, lekko miodowy styl. Pinot gris z nieodłączną nutą jabłkowych pestek, ziół, siana.
Jest też herbata jaśminowa, tłusta śmietanka, suszone jabłko, dojrzała, soczysta gruszka, rumianek, siano, cytrynowa landrynka. Wino jest lekko kremowe, z łagodną, umiarkowaną kwasowością i delikatnym resztkowym cukrem. Gładkie, świeże. Niebanale. Ciekawe pod względem gastronomicznym. Królik duszony w śmietanie, tłusta wędzona ryba morska, makaron z sosem serowym powinny zagrać z nim ładną melodię.
Cena: 79,00 zł


(4+) Sauvignon blanc 2017, Spy Valley, Marlborough, Nowa Zelandia, 12%

Importer: Vive le Vin
Część wina fermentowalo w beczkach – nadało to wyważenia, lekkiej i delikatności. Nie ma tu żadnych wątpliwości co mamy w kieliszku. Nowozelandzkie pochodzenie sauvignona pokazuje tu swoje wszystkie znane „zielone” odcienie. Nie jest to jednak wino bardzo perfumowane, intensywne. Cechuje je delikatność. A co złapiemy w kieliszku? Grejpfrut, zielony agrest, świeże kiwi, melon, ogórek, skoszona trawa. Znać tu ładny unik przeciw zbyt technologicznej, banalnej stylistyce. Dobra cena.
Cena: 67,00 zł

Mariusz Kap©zyński

Punktacja:
(6) – wybitnie, prawdziwe arcydzieło
(5) – bardzo dobre, wino z dużą klasą
(4) – dobre, interesujące wino
(3) – przyzwoite
(2) – słabe
(1) – omijać z daleka, wino z wyraźnymi wadami
(- lub +) oznacza odjęcie/dodanie nieznacznych „półpunktów”

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Vinisfera
Przewiń do góry

Jeżeli chcesz skorzystać z naszej strony musisz mieć powyżej 18 lat.

Czy jesteś osobą pełnoletnią ?

 

ABY WEJŚĆ NA STORNĘ

MUSISZ MIEĆUKOŃCZONE

18 LAT