Vinisfera

Śliwowica łącka ciągle nielegalna

Choć weszla w życie winiarska ustawa zezwalająca małym producentom wina wprowadzenie go do legalnego obrotu, to przepisy omijają póki co inne alkohole – wódkę otrzymywana z wytłoków owoców czy łącką śliwowicę.





W
chodzi w życie nowa ustawa zezwalająca na handel winem z przydomowej produkcji. Jednak zakup słynnej łąckiej śliwowicy z tegorocznych zbiorów nadal będzie nielegalny, bo przepisy pozwalają plantatorom sprzedawać tylko wino – pisze Gazeta Wyborcza Kraków.
Zakup łąckiej śliwowicy z tegorocznych zbiorów nadal będzie nielegalny. Władze Łącka są zasmucone decyzją rządu, bo starania o zalegalizowanie handlu śliwowicą wytwarzaną przez rolników nad Dunajcem trwają już drugą dekadę.
– Jak tylko nastała III Rzeczpospolita zaczęliśmy zabiegać o możliwość legalnej sprzedaży śliwowicy wytworzonej domową metodą – opowiada Franciszek Młynarczyk, wójt Łącka. Urzędnicy twierdzili jednak, że taki proceder niczym by się nie różnił od pędzenia i sprzedaży bimbru.
Przełom w myśleniu nastąpił przed dwoma laty. Ministerstwo rolnictwa zaproponowało, by alkoholu we własnych gospodarstwach nie mogli produkować wszyscy rolnicy. Mieli to robić tylko ci, którzy mają sady i produkują trunek tylko z własnych owoców.
Po dwóch latach prac ustawa zezwalająca na przydomową produkcję alkoholu została przyjęta przez rząd. W wakacje podpisał ją prezydent, właśnie weszła w życie.
– Ale nam ta ustawa nic nie dała. Zezwoliła na handel alkoholem własnej produkcji jedynie tym plantatorom, którzy uprawiają winorośle. Słowem w Polsce będzie już można legalnie sprzedać domowe wino, ale handel śliwowicą z Łącka ciągle będzie zabroniony – żali się wójt Młynarczyk. – Pytaliśmy w ministerstwie, dlaczego w nowej ustawie nie ma ani słowa o innych owocach niż tylko winogrona. Odpowiedziano nam, że z winogron produkuje się jedynie stosunkowo niskoprocentowy alkohol, a z innych owoców mogą powstać trunki silniejsze od wódki – mówi wójt.
Rolnicy z Łącka nie zgadzają się z taką argumentacją urzędników. Podkreślają, że w innych krajach Unii Europejskiej, m.in. na Słowacji i w Austrii – sadownicy nie mają takich obostrzeń. Wystarczy, że zawiozą owoce do regionalnej gorzelni – założonej przez nich samych i kontrolowanej przez lokalne władze – w której odbiorą butelki z trunkiem z własnych owoców. Później mogą je legalnie sprzedać.
– Niektórzy polscy sadownicy, nie mogąc doczekać się odpowiednich regulacji prawnych w Polsce, też wożą własne owoce do słowackich gorzelni i tam za niewielką opłatą przetwarzają je na nalewki – opowiada Franciszek Młynarczyk. – Dlatego mamy żal do ministerstwa, że znów nas pominęło przy opracowaniu nowej ustawy. Ale widać lobby winiarskie jest mocniejsze od naszego. Mam jednak nadzieję, że winiarze przetrą ścieżkę i już niedługo w Polsce będzie można legalnie kupić także domową śliwowicę z Łącka.(…)
Najlepsza śliwowica powstaje z węgierek. Śliwki zbiera się pod koniec września i na początku października. Prosto z sadu wędrują do dębowych beczek, gdzie co najmniej przez miesiąc fermentują. Nie wolno używać drożdży ani cukru. Taki półprodukt podgrzewa się, a parę skrapla. Po powtórzeniu tego procesu powstaje 70-procentowy alkohol. Trunek można produkować jedynie na własny użytek. Dopuszczalne jest obdarowywanie i częstowanie, ale handel ciągle zakazany.

źródło
: Gazeta Wyborcza Kraków
fot. M.K.

 




Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Vinisfera
Przewiń do góry

Jeżeli chcesz skorzystać z naszej strony musisz mieć powyżej 18 lat.

Czy jesteś osobą pełnoletnią ?

 

ABY WEJŚĆ NA STORNĘ

MUSISZ MIEĆUKOŃCZONE

18 LAT