Vinisfera

Armenia w natarciu

Winiarska Armenia. Znana z pojedynczych butelek przywożonych z podróży i rozmaitych, mniej lub bardziej przypadkowych zakupów (nierzadko rozczarowujących). Z polskiego rynku nie można jakoś było się doczekać newsa, ciekawego przeglądu tamtejszych win. Do czasu. Pewnego dnia padło hasło – „będą armeńskie wina”… Ostrzyliśmy więc sobie apetyty, snuliśmy przypuszczenia oraz – co tu kryć – przebieraliśmy niecierpliwie nóżkami, analizując i oględnie omawiając wina, o których nie mieliśmy większego pojęcia.

Winiarska Armenia. Znana z pojedynczych butelek przywożonych z podróży i rozmaitych, mniej lub bardziej przypadkowych zakupów (nierzadko rozczarowujących). Z polskiego rynku nie można jakoś było się doczekać newsa, ciekawego przeglądu tamtejszych win. Do czasu. Pewnego dnia padło hasło – „będą armeńskie wina”… Ostrzyliśmy więc sobie apetyty, snuliśmy przypuszczenia oraz – co tu kryć – przebieraliśmy niecierpliwie nóżkami, analizując i oględnie omawiając wina, o których nie mieliśmy większego pojęcia.
Na degustację przyszło jednak czekać dość długo. Wina były najpierw zapowiadane, później „już jechały”, później „miały małe opóźnienie w transporcie” a kiedy trafiły do Polski musiały przejść nieodzowne zabiegi formalne i odprawy celne…

Ale już były w Krakowie. Jeszcze kilka dni oczekiwania i jeszcze „ciepłe” wina wprost z magazynów trafiły na degustacyjny stół.  
Zaczęło się bardzo dobrze. Spotkaliśmy się wieczorem 8 listopada w gościnnych progach restauracji-winiarni Klimaty Południa. Mimo smętnej jesieni trafiliśmy na dobrą pogodę, było dość ciepło. To ważne, bo zaczęliśmy mocnym, tradycyjnym akcentem. Na podwórzu przy tarasie winiarni stał ormiański ruszt i płonął ogień, unosił się aromatyczny dym – na metalowych szpikulcach dochodziły znakomite wieprzowe ormiańskie szaszłyki „po Karsku” (duże kawałki mięsa, odpowiednio sprawione i zamacerowane). „No po prostu bomba” – pomyślałem, bo byłem piekielnie głodny i przekonany, że sezon grillowy jest już zupełnie zamknięty. A oko me w tym czasie łapczywie zerkało to tu, to tam w poszukiwaniu butelek…


Doskonałe szaszłyki na otwarcie

Pierwsze soczyste kawałki spożyliśmy jak trzeba – po ormiańsku, na stojąco. Były to też pierwsze chwile, kiedy mogliśmy bliżej poznać sprawcę całego „armeńskiego zamieszania” – Pawła Portojana, Ormianina, który spędził w Polsce już 12 lat, który bardzo dobrze mówi po polsku, który studiował na Uniwersytecie Jagielońskim rosjoznawstwo, który zajmował się rozmaitymi rzeczami, który pewnego dnia zdecydował, że zacznie importować armeńskie wina do Polski. I zaczął.

W portfolio firmy Wina Armenii (które będzie poszerzane) znajduje się w tej chwili dwóch producentów – Maran (dysponuje 50 ha winnic) i Getnatoun (przedsięwzięcie rodzinne, zaczęli w 1999 roku od zera i bez doświadczenia, niecałe 30 ha).
W ofercie firmy jest w sumie 17 rodzajów wina (w tym trzy wina z owoców granatu).


Paweł Portojan – sprawca armeńskiego zamieszania

W winach dominują dwie typowe dla Armenii odmiany winorosli – areni (na zdjęciu w galerii) i voskehat. Dobrą decyzją Pawła Portojana było wybranie dwóch producentów reprezentujących nieco odmienny styl. Getnatoun jest bardziej, „naturalny”, powściągliwy, tradycyjny. Maran zaś – nowoczesny, intensywny, można rzec – zachodnioeuropejski.
Importer zapowiada w przyszłości poszerzenie oferty o kolejnych producentów (wytwarzających również wina w glinianych kadziach – karas) oraz destylaty owocowe (bark).

Przygotujcie się więc na winiarski, pokojowy atak Armenii na wasze podniebienia. Jest ciekawie,  niebanalnie. Jest dobrze.

(4) Bagratuni 2010, Maran, 13,6%
Wino białe wytrawne, z odmian aligote 50%, voskehat (kharji) i khatum. Spędziło około pół roku w beczce (z dębów rosnących w Górnym Karabachu). Aromaty ma gładkie i gęste. Jest śmietana i troszkę słodkiej nuty bezy. Wyważone, ma wyraziste i miękkie kwiatowo-kremowe akcenty. W ustach owocowe, o niezłej strukturze z akcentem rumianku i siana. Całość smaków intensywna, kremowa, gładka z dobrą strukturą. Są zioła, papierówka, melon, pestka, goryczkowe tło i łagodna, miękka kwasowość. Dało radę z szaszłykami. Sycące i pełne, słowem – dobre gastronomiczne wino.
Cena: ok. 68 zł

(4+) Narine 2009, Getnatoun, 12%
Białe, wytrawne. Z różnych parcel (znajdujących się na wysokości 800-1500 m.n.p.m). Dojrzewało pół roku w beczce. Jest jabłkowe (znacznie żwawsze niż Bagratuni), rumiankowe, ciągle świeże, bardziej kwasowe. Ma dobrą strukturę i nerw. W smakach jabłko, niedojrzała brzoskwinia, agrest. W charakterze wina widoczna jest swoista, dobrze rozumiana prostota. Wino jest nienachalne, ale długie, lekko zielone. Przyjemne, dobrze poukładane. Lekka pikantność zielonego pieprzu w finiszu.
Cena: ok. 49 zł

(4+) Areni Shikahough 2009, Getnatoun, 12%
Shikahough  – oznacza płonącą ziemię… Wino jest czerwone i wytrawne. Rok w beczce, ale niemal zupełnie tego nie znać. Jest czereśnia, czerwony pieprz, suszona papryka, krwiste mięso, świeża wiśnia, smoła (całość w stylu przypomina trochę zweigelta). Jest to szczere i „otwarte” wino, jedno z moich ulubionych na tej degustacji. Niezbyt ciężkie, raczej średniej wagi, świeże. Coraz mniej takich win, zrobionych bez pretensji, nie bombastycznych a wypadających lekko, zgrabnie, bezpośrednio i w nieco bardziej tradycyjnym stylu. Ładnie wybrzmiewa. Świetna cena.
Cena: 47 zł
 
(4-) Areni Nairian 2008, Maran, Vayots Dzor, 13%
Czerwone wytrawne. Jest owocowo, gęsto i korzennie (czarny pieprz). Soczysta, lekko niedojrzała wiśnia, kwasowość nadająca winu giętkości i żwawości. Jest też dużo ziół (estragon, jałowiec) oraz dymne, lekko spalone aromaty i smaki. Wino intensywne, ma solidną materię, sporo koncentracji. Dobrze wykonane, ale w bardziej nowoczesnej, europejskiej manierze.
Cena: 64 zł

(4+) Areni of Getnatoun 2009, Getnatoun, 13%
Agasi Bagdasarian – właściciel Getnatoun, produkuje od 100-130 tys. butelek wina rocznie. Sprzedaje głownie do Rosji. Używa – podobnie jak Maran – tylko nieselekcjonowanych drożdży. Znowu otrzymujemy tu proste, nieprzekombinowane wino, w stylu tego producenta – wyważone, intensywne i czyste. Brak tak wszędobylskiej obecnie maniery nadmiernej koncentracji, przejrzałych owoców, braku świeżości i lekkości. Udane, kwasowe wino z akcentami zielonej papryki, morwy, tarniny, aromatów ziół, dymu, skóry i żurawiny. Harmonijne, ma zwięzłość i umiar. Nie jest to na pewno ociężały, alkoholowy tłuścioch, z glicerynową nadwagą. Far away from taste of Mr Parker 😉
Cena: 51zł

(4) Areni of Malishka 2007, Maran, 12,5%
Areni zbierane w winnicach niedaleko wioski Malishka. Wino jest delikatne, o gładkiej, atłasowej fakturze i podobnych aromatach. Są jagody, owoce leśne, nuty dymne, kawowe, spalonego tostu, drewna, bakłażanów. Nowoczesne, intensywniejsze – tak pewnie będą w nadchodzących latach wyglądać wina armeńskiej moderny. Znać tu nieco więcej beczki, waniliowego tonu, ale wino utrzymuje pełną integrację. W tle owoc granatu, jarzębina. Przyjemne.
Cena: 67 zł

(4+) Getnatoun 2005, Getnatoun, 12,5%

Areni, 3 lata w beczce. Wytrawne, gęste i powłóczyste. Znajdziemy tu propolisowo-miodową nutę, czereśnię dębówkę, lekko piwniczne tło (cement, ceramika), trochę likieru z owoców leśnych, pestki, nalewki orzechówki, tytoniu, wędzonej śliwki. Wino ma świetną kwasowość, jest świeże i żywe. Widać, że bardzo atrakcyjnie się starzeje. W finale konfitura śliwkowa, tytoń, susz wigilijny, podwędzane klimaty. Przed nalaniem można dać je na chwilę do karafki (choć tu zdania były podzielone). Szlachetne, poukładane i dobrze zrównoważone areni.
Cena: 78 zł

(3+) Arpa Areni 2011, Maran, 13%
Półwytrawne. Z odmian areni i tozot. „Arpa” znaczy po armeńsku „pijany”, jest to też nazwa rzeki w dolinie której uprawiane są winnice. W winie tym znajdziemy niezłe taniny, kwasowość, smaczny owoc. Jest stosunkowo proste, o niezbyt zauważalnej zawartości resztkowego cukru. Są nuty czekolady z nadzieniem wiśniowym oraz lekko piwniczne tony. Wino dla początkujących. Otwarte, prostolinijne w którym, wbrew „półwytrawnym pozorom”, sporo się dzieje. Ma charakter i własny styl.
Cena: 47 zł

(3+) Vernashen 2010, Getnatoun, 10%
Półsłodkie (zawartość między 30-50 g), zrobione z areni, rosnącego w winnicach koło miejscowości Vernashen. Wino jest dość gęste, dżemowe, leśne, ze smakami i aromatami podwędzanej śliwki i malin. Ma fajną kwasowość, lekki alkohol – ogólne klimaty wina przypominają nieco styl gruzińskiej chwanczkary. Jest intensywne, powłóczyste, z lekką pieprznością i dobrą kwasowością. Ma lekką surowość i naturalność. Szukałbym tu ciekawego połączenia z delikatnym mięsem z rusztu…
Cena: 45 zł

(3) Areni Yeghegnadzor 2011, Maran, 12,5%
Półsłodkie. Dymne, lekko szorstkie, z wyrazistym charakterem owocowym (granat, wiśnia), cukier nie jest tak wyraźny, nie ma jego „lepiącej” słodyczy. Umiar w wykonaniu. Proste, przyjemne, do niezobowiązującego popijania.
Cena: 47 zł

(4-) Parajanov 2010, Maran
Miłośnicy filmu wiedzą zapewne kim był Sergiej Paradżanow. Wybitny reżyser (który nomen omen, nakręcił film, pt. „Kwiat granatu”), był wujkiem właściciela winiarni Maran – Avaka Harutunjana. Parajanov to wytrawne wino z owoców granatu, rosnących w Górnym Karabachu. Znajdziemy tu ewidentny, charakterystyczny aromat granatów, solidną kwasowość, piwniczne i żurawinowe nuty. Wykonane dobrze, ze smakiem, ma wyraźny słony rejestr. Solidne wykonanie, dobra jakość owocu.
Cena: 47 zł

(3+) Parajanov 2010, Maran
Półwytrawne, sporo rejestrów jw. Jest słone, chude, z akcentami żurawiny. Ma solidny charakter.
Cena: 47 zł

Tekst i zdjęcia: Mariusz Kapczyński

Zdjęcia z Armenii możesz obejrzeć tutaj i tutaj.
Zapraszamy również do galerii na dole strony – znajdziecie tam zdjęcia z degustacji i z Armenii.


Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Vinisfera
Przewiń do góry

Jeżeli chcesz skorzystać z naszej strony musisz mieć powyżej 18 lat.

Czy jesteś osobą pełnoletnią ?

 

ABY WEJŚĆ NA STORNĘ

MUSISZ MIEĆUKOŃCZONE

18 LAT