Z Gruzji dotarła do nas smutna informacja. 10 kwietnia, po ciężkiej chorobie, w wieku 57 lat, zmarł winiarz Soliko Tsaishvili. Prowadził mikrowiniarnię „Our Wine” i robił w niej genialne naturalne wina w kwewri.
Z Gruzji dotarła do nas smutna informacja. 10 kwietnia, po ciężkiej chorobie, w wieku 57 lat, zmarł winiarz Soliko Tsaishvili. Prowadził mikrowiniarnię „Our Wine” i robił w niej genialne naturalne wina w kwewri. Działałność tę zaczął jeszcze w latach 80., kiedy pracował w środowisku akademickim jako filolog.
Soliko Tsaishvili (1961-2018) w swojej marani (fot. M. Kapczyński)
Dobrze zapamiętałem ostatnią u niego wizytę. Nieśpiesznie wizytowanie piwniczki – Soliko miał chyba jedno z najprostszych, archaicznych „marani” jakie widziałem. Surowe, banalnie proste pomieszczenia, nikt by nie dał wiary, że mogą tu powstawać tak intrygujące wina
Był osobą prostolinijną. Postrzegałem go jako bardzo pozytywną, przyjazną światu osobowość, trochę też jako filozofa – stoika, a może nieśmiałego epikurejczyka? Był ważną postacią w środowisku winiarzy wiernych tradycyjnej produkcji wina w amforach.
Kiedy z Soliko błądziliśmy w ciemnościach marani, rozpraszanych przez wątłe światło żarówki, po raz kolejny uświadomiłem sobie, jak bardzo w tym miejscu wino pozostało wierne swej prostej, naturalnej, rolniczej formie, i że to nie zaawansowane technologie decydują tu o jego naturze.
Odejście Soliko to mocny wyłom w świecie tradycyjnych producentów wina w Gruzji. Wiem jednak, że zrobił wiele, by jego winiarską drogą poszło wielu innych.
Trochę jak na zdjęciu – po prostu podążą za tym skromnym Światełkiem.
Mariusz Kapczyński